~Zrozumiałam.
Że jestem kimś kto powinien decydować.
Co robić z tym, czego się nauczałam.
I wybieram nie bycie samą.
Violetta pod wpływem pretekstu zagrała swoją rolę i ze sztucznym uśmiechem odeszła w stronę domu. Wysoka i szczupła brunetka stąpo wyczekuję odpowiedzi. Rozumiem, że przeżywa zaginięcie siostry tak samo jak ja.
- Może usiądziemy?.
- Nie zamierzam z tobą siadać - burczy cicho.
Olivie nigdy nie akceptowała decyzji rodziny. Uważała, że tylko i wyłącznie jej rozmowy mają jakikolwiek sens i rozpadała związki, przywiązując i porzucając zakochanych już ludzi.
- Ok, to cześć - mijam dziewczynę bez słowa i stawiam coraz szybsze kroki na chodniku.
Samochody pędzą z prędkością maksymalną i wracają do początkowego miejsca wyjazdu.
- Zawsze byłeś tchórzem, więc nie dziwi mnie twoje zachowanie - syczy, zaciskając zęby.
Odwracam się z oczami przepełnionymi gniewem, kiedy jej wyraz twarzy przypomina jadowitą żmiję kąsająca każdego z osobna.
- Kim ty jesteś by mnie osądzać? No właśnie. Zwykłą puszczalską suką - moje krzyki mocno ją szokują.
Być może jestem skończonym kretynem, i teraz wszystkie tęczówki zostały zwrócone na mnie szepcząc coś do ucha innym. Nikt nie ma prawa opowiadać bzdur, nie znając żadnej z moich historii i nie wiedząc, w jakim środowisku się wychowywałem. Ona miała obydwojga rodziców, kochającego mamę i tatę, ja nie miałem nikogo prócz siebie, mogłem liczyć wyłącznie na siebie i mimo tak wielu ran udzielać pomocy.
- Brak słów? To teraz wysłuchaj mnie. Nie życzę sobie, żebyś się zbliżała do mnie nawet na milimetr. A jeśli chcesz porozmawiać zapisz się do dobrego psychiatry, o ile ci pomoże, bo w twoim przypadku umysł już nie pracuję - mówię spokojnym, opanowanym głosem.
Wymachuję rękami, trącając towarzyszy przechodzących obok. Wybucham śmiechem i nie zwracając uwagi na popieprzoną wariatkę, ruszam przed siebie.
Leon Verdas zawsze był pośmiewiskiem. Chował się w najodrębniejszych zakątkach szkoły, by w spokoju uwolnić łzy i pozwolić emocjom wydostać się na zewnątrz. Czytałem mnóstwo książek o tym, jak radzić sobie w życiu. Czytałem tysiące biblii o nieszczęśliwych zakończeniach, gdzie przewodnim tematem były narkotyki. Nie potrzebowałem tego aby zniszczyć sobie dzieciństwo, wystarczyła obojętna matka i zapracowany ojczulek, użalający się nad swym biednym losem, godzinami wsłuchiwałem się w jego opowieści o zdradzającej żonie, popijając razem z nim kieliszki wina. Skąd mogłem wiedzieć, że zaszkodzi to mojemu zdrowiu? Miałem tylko siedem lat.
*
Durny wypad do kina był zupełnie lepszym rozwiązaniem, niż opicie swoich niedoszłych smutków. Ludmiła i Federico od początku seansu prawią sobie czułe słówka i trzydzieści razy wyznają miłość, obdarowując siebie gorącymi pocałunkami. Księżyc świeci swoim ognistym blaskiem, a cichy śpiew ptaków uzupełnia harmonię spokoju i monotonnej ciszy. Opieram się o zardzewiałą barierę i spoglądam na widoki z góry, gromadka dzieci wesoło bawi się w towarzystwie swoich rodzicieli, zakochane pary przechadzają się ulicami alei i śmieją się tak głośno, że dach wieżowca odbija wysokie echo do nieba.
- Gdzie tak znikłeś? - szczupła sylwetka mężczyzny pojawia się obok mnie.
Po chwili spoglądam na twarz, która dotąd zawsze napełniona jest energią i szczęściem.
- Nie chciałem wam przeszkadzać - mruczę.
- Boże, Leon, ogarnij się bo zaczynam się niepokoić.
- Nie rozumiem - przecież nigdy nie zrozumiesz jego toku myślenia.
- Zachowujesz się tak jak wtedy, kiedy poznałeś Lily, wydajesz się ciągle zamyślony i masz głowę w chmurach, ona wróci, stary, zobaczysz - zapewnia.
Nasza przyjaźń może wydawać się zupełnie równa, ale w ciągu lat obydwoje się ogromnie zmieniliśmy. Obydwoje zdążyliśmy znaleźć swoje połówki, powiedzieliśmy sakramentalne "tak", wiedząc że czeka nas coś pięknego, niestety, w moim przypadku sytuacja zdążyła się skomplikować.
- Nie myślę o niej, pozatym, "ona" może już być na drugim świecie - szepczę z żalem.
Nie straciłem nadziei na jej powrót, ale z czasem te uczucia zaczynają znikać, tak długa rozłąka rozplątała prawdziwe piekło, ukradła mi coś, o co walczyłem bardzo długo.
- A więc o czym?
- Pocałowałem Violettę - wypalam.
Zrobiłem to wyłącznie pod wpływem bezsilności, tyle miesięcy poszukiwań, detektywów.
- Co zrobiłeś? - krzyczy, wręcz piszcząc.
Federico to ostatnia osoba z którą mógłbym porozmawiać, zna doskonale szatynkę wie o niej wyłącznie wszystko.
- Złożyłem przysięgę, ale to tak jakby jej nie było, przecież nie mam pewności czy kiedykolwiek ją zobaczę, prawda? - pytam, rzucając kamyk w taflę wody. - Moje serce obawia się cierpień, i tego co będzie dalej.
- Gdzie tak znikłeś? - szczupła sylwetka mężczyzny pojawia się obok mnie.
Po chwili spoglądam na twarz, która dotąd zawsze napełniona jest energią i szczęściem.
- Nie chciałem wam przeszkadzać - mruczę.
- Boże, Leon, ogarnij się bo zaczynam się niepokoić.
- Nie rozumiem - przecież nigdy nie zrozumiesz jego toku myślenia.
- Zachowujesz się tak jak wtedy, kiedy poznałeś Lily, wydajesz się ciągle zamyślony i masz głowę w chmurach, ona wróci, stary, zobaczysz - zapewnia.
Nasza przyjaźń może wydawać się zupełnie równa, ale w ciągu lat obydwoje się ogromnie zmieniliśmy. Obydwoje zdążyliśmy znaleźć swoje połówki, powiedzieliśmy sakramentalne "tak", wiedząc że czeka nas coś pięknego, niestety, w moim przypadku sytuacja zdążyła się skomplikować.
- Nie myślę o niej, pozatym, "ona" może już być na drugim świecie - szepczę z żalem.
Nie straciłem nadziei na jej powrót, ale z czasem te uczucia zaczynają znikać, tak długa rozłąka rozplątała prawdziwe piekło, ukradła mi coś, o co walczyłem bardzo długo.
- A więc o czym?
- Pocałowałem Violettę - wypalam.
Zrobiłem to wyłącznie pod wpływem bezsilności, tyle miesięcy poszukiwań, detektywów.
- Co zrobiłeś? - krzyczy, wręcz piszcząc.
Federico to ostatnia osoba z którą mógłbym porozmawiać, zna doskonale szatynkę wie o niej wyłącznie wszystko.
- Złożyłem przysięgę, ale to tak jakby jej nie było, przecież nie mam pewności czy kiedykolwiek ją zobaczę, prawda? - pytam, rzucając kamyk w taflę wody. - Moje serce obawia się cierpień, i tego co będzie dalej.
Od autorki;
Jak wam się podoba wygląd bloga
i szablon? Cześć :D
Jak wam się podoba wygląd bloga
i szablon? Cześć :D
Przepraszam za długość.
Przepraszam, że wyszła taka klapa.
Powinniście domyślać się kim jest Olivie.
Nie odgrywa jakieś ważnej części.
W pewnym sensie jest rodziną Verdasa.
Leon zaczyna odczuwać potrzebę czegoś nowego xD
Możecie mieć pewność, że
kolejny rozdział odkryję tysiące tajemnic.
Nie odgrywa jakieś ważnej części.
W pewnym sensie jest rodziną Verdasa.
Leon zaczyna odczuwać potrzebę czegoś nowego xD
Możecie mieć pewność, że
kolejny rozdział odkryję tysiące tajemnic.
Dwunastka będzie inna, może
poprawię to gówno i wynagrodzę
wam to w następnym rozdziale ^-^
Dziękuję za komentarze :") ♥
BEZ KOREKTY.
BEZ KOREKTY.
Do następnej notki, moi mili czytelnicy ;*
Wikson