środa, 13 stycznia 2016

One Shot - Rytm miłości "cz 1"


~I znalazłem cię.
Nasze dusze, połączone w rytm muzyki,
ognisty księżyc lśni.
Słowa rzucane na wiatr,
przy tobie jestem kimś innym.

- autor; Victoria





Poznaliśmy się zupełnym przypadkiem.
Ona i ja, ja, i ona - z pozoru tacy sami, rozgoryczeni i czekający na szczęście.
I wtedy świat nabrał barw, sprawił, że kłopoty odeszły w niepamięć. Deszcz był jednojakim słońcem, ptaki śpiewały a drzewa udawały, że są z nami, i mówią, tak jak my - ludzie. 
Przyszła pora zimowa, nic nie było takie samo, coraz częściej w skomplikowanie rozpadało się tysiące związków a zdrady chodziły fałszywie po trudnym przypadku, ale czy właśnie los to zaplanował? Może to nasza wina? En mi mundo.
Szliśmy dalej, prowadząc się ku drodze wspaniałego i nowego życia, które czekało u bram naszych niebios, czekało na nas i byliśmy coraz bliżej - to tylko wyobraźnia?
Nikt tego nie wie, nikt nie wie jak jest za horyzontem, ludzie chcą wierzyć w to co chcą wierzyć, tylko nie w prawdę. Jaka była nasza historia? Zupełnie odmienna, różniliśmy się, nie byliśmy w żadnym przypadku związani emocjonalnie, podłe charakterki buzowały w naszych uczuciach, ja próbowałem nad tym panować, ona była bliżej zwycięstwa. Miłość - przybyła, z dojrzałym wiekiem i co zrobiła? Połączyła w rytmie miłości.






~Kiedy jesteś, mogę dać z siebie więcej.
Unosi się kurtyna i zaczyna brzmieć.
Twój głos i mój głos - w tej samej piosence.


Kolejny piątkowy wieczór, spędzony samotnie, oglądając wschód słońca i łunę księżyca.  Jedyny fałszywy ruch...i już po nas.  Nagle pojawia się głucha ciemność i szara mgła, zasłaniające najpiękniejsze odblaski.
Brunet od czasu do czasu popijał swoją zimną od chłodu kawę. Drążył temat swojego nudnego dotychczasowego życia, i myślał nad sensem istnienia istot żywych. Świat wydywał się taki duży, a jednak coś było źle zainterpetowane - zaufanie. Ufał komuś kogo mocno kochał, a zauroczenie owładnęło nim całym, nagle zdał sobie sprawę, że popełnił błąd? Ana bywała dość dziwna, ale nigdy nie pomyślał, że może go zbić z tropu i zmienić we wrak człowieka.
Seksowne ciało przyciągało mężczyzn i dzięki nim, Verdas coraz częściej stawał się okrutnym brutalem. Każdego, kto zbliżył sie do jego ukochanej traktował podobnie, zabijał. Mafia, pieniądze i kilka rzeczy mogły natychmiast wypełnić jego prośbę, podwójna stawka - śmierć.
Taki traktat zawiązał i nie zamierzał nic innego robić.
Udał się do pobliskiego szpitala, by porozmawiać z przyjacielem. Diego zawsze był uczciwy i dobry, a swoich bliskich nigdy nie pozwolił skrzywdzić.  Kruche i zakochane serduszko zapełniało pustki i pomagało w dążeniu do celu.  Zawód, który wykonywał ratował innych pacjentów, a on czuł, że satysfakcja jest silniejsza i mógł powoli doprowadzać wszystko do porządku. Weszedł do gabinetu, niecierpliwie wyczekując, aż ktoś łaskawie powiadomi go gdzie znajduję się Hernandez.
Uśmiechał się szeroko, przypominając sobie niezwykłe chwile w jego towarzystwie, najlepsze chwile nie mające końca.

W pomieszczeniu zjawiła się młoda pielęgniarka na wózku, i ignorując jego spojrzenie podjechała delikatnie do biurka. Poprawiała niezgrabne loki, wystukując  rytm muzyki lecącej z radia. Żadne z nich nie zamierzało odezwać się słowem, tym bardziej pogarszając atmosferę panującą między dwójką.
- Czekasz tutaj na Diego?
- Nie widać? - zaśmiał się sarkastycznie, piorunując wzrokiem dziewczynę na wózku inwalidzkim.
-Kolejny cham - burknęła pod nosem.
Faceci ciągle uważali, że z powodu niedawno zaistniałego wypadku zostanie kaleką do końca życia. Ale ona miała swoje zdanie i zamierzała go bronić.
Nieszczęśliwe rozpoczęła się jej historia, i właśnie dlatego stała się bezbronna. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa, a mięśnie i kości umierały, potrzebując całodobowej rehabilitacji.
Nie miała pieniędzy, niestety. Rodzina odwróciła, a znajomi zapomnieli o dawnej
Violetcie Castillo.
- Dzięki, niezdaro. Co? Spadłaś z mostu i jakimś cudem żyjesz? - przesadził.
Świdrujące łzy pojawiły się w jej oczach, a krzyk bólu po raz kolejny powrócił.Nie była winna temu, że pozostanie jej bycie niepełnosprawną, nic takiego nie zrobiła.
- Nic o mnie nie wiesz, podła świnio. Nie chciałam stać się bezwładną, byłam normalna przez dwadzieścia dwa lata - krzyknęła, wyrywając cząsteczki.
Zawahał się lekko, myśląc czy aby napewno posłusznie ją osądził? Skoro wiedział, że czasami potrafi powiedzieć "aż" za wiele, nie powinien mówić nic, Verdas - kolejny dupek bez jakichkolwiek zmagań i dobijających sytuacji. Sny są realne, wtedy, gdy ktoś opowiada kłamstwa.
- Przepraszam, ja i mój niewyparzony język - krzyknął żałośliwie, podchodząc do niej w wdziękiem.
Jego każdy ruch uwodził kobiety i odnajdywał wzrokiem na tysiąc kilometr. Sylwetka przystojnego, przystojnego, ale czy dobrego?
- Wszyscy jesteście tacy sami - odpowiedziała, ocierając zapłakane policzki. - Osoby chore lub upośledzone są dla was pożytkiem do kolejnego wyśmiewania się i czułej satysfakcji - dodała.
Odebrało mu mowę, nie był w stanie wydać z siebie żadnego konkretnego zdania. Dlaczego nie zauważył jak bardzo już cierpiała? I dolewał oliwy do ognia? Bo był dupkiem - skończonym dupkiem. Z pewnością nie chciałby być w skórze tej biednej kruszynki. Codziennie wysłuchiwał by przezwiska o stanie swojego zdrowia i załamałaby się psychicznie, popełniając samobójstwo.
- Wyjdź stąd! Spotkałam kolejnego potwora raniącego każdego, bez wyjątku - szepnęła, wciągając powietrze ze świstem. 
I zrobił to. Zniknął z jej pola widzenia nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Nie chciał bardziej pogarszając jej humoru i stanu. Skrzywdził ją, znowu, znowu kogoś skrzywdził.








~Zrozumiałam.
Że jestem kimś, kto powinien decydować.
Co robić z tym, czego się nauczałam.
I wybieram nie bycie sobą.

- Czuję się podle, od trzech miesięcy jej rozpacz siedzi w mojej głowie. Nie mogę zapomnieć o jej pięknych oczach i tym, że powiedziałem te cholernie raniące słowa. Spotkaliśmy się kilka razy, ale w zupełnie zbiegowych okolicznościach, a ja czuję i widzę, że znaczy dla mnie coś więcej, Diego - minęło kilka podle spędzonych dni. 

Chłopak od tamtej chwili nie mógł na niczym się skupić, zrezygnował z pracy, zatrudnił detektywa i z niecierpliwością czekał na informację. Violetta - skrzywdzona przez los, zamąciła w jego życiu, wziął rozwód i czekał na nią, wciąż czekał.
- Jaa..wiem gdzie ona jest, tylko, że nie chcę cię znać. I wiem, że nie chciałeś ale serio, ona była zawsze w porządku - odpowiedział.
- Nie wytrzymam dłużej - schował twarz w dłonie, załamując się na dobre.
Przeprosiny nie wskurały, nic pożytycznego, a wyrzuty sumienia nie ustępowały. To właśnie go zmieniło, zmieniła na zupełnie innego człowieka, niż był kiedyś. 
- Leon, będzie inna, zobaczysz...
- Nie będzie, zamknij się i tak nie mów - warknął, trzaskając drzwiami.
Wyszedł powietrze siadając obok pobliskiego wysokiego muru. Bezsilność, co innego mu pozostało?
Mógł się zabić, ale po co? Wierzył, mocno wierzył, że znajdzie szatynkę - swojego anioła.





*



~Teraz jest dziś.
O jedno więcej niż dwoje.
Siła, kierunek, serce.
Chęci, które napełniają nas pasją.


Jej ciepły dotyk jest czymś w rodzaju ukojenia. Staram się odgonić od siebie złe myśli, napawając się kojącym ust dziewczyny. Dotyka opuszkami palców mojego policzka, dzięki czemu w jednej sekundzie moje ciało zaczyna drżeć. Nie mogę uwierzyć w to, co działo się do tej pory. Nie umiałem powiedzieć sobie jak bardzo kocham tą drobną istotkę. Jak bardzo zawirowała w moim życiu i postawiła przed trudnym wyborem. Tuli się do mnie, niczym zmarznięty miś poszukujący czegoś nowego.
Noc, którą spędziłem u jej boku, jest najwspanialszym marzeniem mężczyzny. Kocham ją, kocham, jak nikogo innego.

- O czym tak myślisz, mój aniele? - pytam, ilustrując każdy milimetr jej chudej sylwetki.
Wacha się na początku, ale po chwili powoli podnosi się do góry, łapiąc moją dłoń. Niekontrolowane uczucie zalewa moje wnętrze.
- Przed nami całe życie, Leon. Ale wiem, że spędzę je z tobą do końca. Razem będziemy łapać miliony gwiazd, razem będziemy wychowywać nasze pociechy, razem będziemy na zawsze - nie umiem powstrzymać miliarda łez, które jakimś cudem wydostają się z moim szmaragdowych oczu. 
Słowa dostają się do mojego mózgu, zapominając o wszystkim. Sekunda za sekundą mija nieubłagalnie, a ja wiem, że minie trzysta lat, a ja wciąż będę ją kochał coraz bardziej. Nic nie jest wyrazić mojego szczęścia.
Znalazłem ją, znalazłem miłość mojego życia.


Budzę się z bezsensownego snu, który nigdy się nie stanie. Dziesięć lat, to dużo, prawda?
Tyle czekałem i wciąż czekam. na osobę, która potrafiła mnie zmienić i rozweselić, nawet mnie nienawidząc. Ciągle próbowała uciec od rozmowy, a ja błagałem na kolanach, aby tylko porozmawiała ten ostatni raz, za późno.
Zniknęła już na wieki, skończyłem 35 lat, marzenia przeminęły z wiatrem, uczucia również.
Wtedy byłem głupim i niedojrzałym dzieckiem, stawiałem sam siebie przed trudnymi wyborami, a przy mnie był tylko mój przyjaciel. Straciliśmy kontakty, nie rozumiałem go, nie rozumiałem tego, że nie chciał, abyśmy razem byli w niebie i czuli się tak samo, nie wybaczyłem. Jej miejsca nie zastąpi nikt inny. Wolę żyć sam, nie potrzebuję nikogo, jej już nigdy nie odzyskam, straciłem swoją szansę.



Kiedy patrzę w twoje oczy, wiem.
Że kochałem cię tysiąc poprzednich żyć - uśmiechnąłem się.
Zamknąłem pamiętnik, ruszając do kuchni.
Nic się już nie zmieni, najwidoczniej, trzeba się poddać.
To właśnie zrobiłem.




Piosenki; Mas que dos, Mil Vida Atras,
Cytat; mojego autorstwa.






Od autorki;
Oto Shot, zdobyłam na niego niedawno pomysł :")
Mam nadzieję, że w jakimś sposób wam się podoba.
Czekam na opinię, trzymajcie się i miłych ferii,
jeśli macie od poniedziałku!
A jeśli nie powodzenia w szkole, kochani :")


Wiktoria









12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Hej!
      Jestem chora :(
      Szmutamy!

      Cudowny os inny od wszystkich.
      I o to chodzi.
      Ojej nie wiem co napisać.

      Viola była kaleką.
      Tak pięknie to określiłaś.
      Ludzie zawsze się dziwnie patrzą na te osoby.

      Zakochał się.
      I nie odkochał.
      Na zawsze pozostanie w jego pamięci...

      Nie znalazł jej.
      Płaczę.
      To takie smutne....
      :( :( :(

      OS
      CUDEŃKO :*

      Podoba, podoba!
      Ja mam od połowy lutego...
      Tyle czasu jeszcze!
      Buuuu!
      Ah ten gif pokazuje poszukiwania Lajona.



      Pozdrawiam :D
      Czekam :)
      Na :D
      Next :)
      Żela ❤

      Usuń
  2. Właśnie przychodzę załamanie.
    Poryczałam się jak głupia! :( :(
    OS jest piękny i wzruszający :*
    Wyszedł Ci zajebiście :)
    Chcemy więcej takich perełek! <3

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Wikuś :*
    Na początku chcę powiedzieć, że zawaliłam i jestem okropna i w ogóle zła :")
    Przepraszam, że nie wróciłam pod poprzednim i bardzo dziękuję za dedykację. Pamiętałam o tym cały czas i rozdział był naprawdę super, ale się nie wyrobiłam xD Oszczędzę ci już tłumaczenia się szkołą, bo chyba wszyscy mamy podobnie ;)

    Os jest cudowny! ^^
    Łał, postarałaś się <3 Jestem dumna.
    Verdas-duperk, no, przyzwyczaiłam się xD
    Spotyka Violettę i się zakochują ♥ Dobra, to taki mój Happy End, bo V. mu nie wybacza ;c Te końcowe akapity naprawdę na mnie wpłynęły, nie wiem co to było, ale je czytałam z jakimś takim napięciem czy czymś xD
    #NatyWcaleUmieSięWysłowić

    I byłoby cudownie, gdyby Verdas nie zaatakował Violki już na początku ;c
    Wyje normalnie.
    Swoją drogą ja nigdy nie wiem, jak reagować na osoby niepełnosprawne ;/ To jest takie okropne uczucie, bo czego nie zrobię to będzie źle. Gdy na przykład mijam osobę na wózku albo w inny sposób niepełnosprawną to mam przejść i nie patrzeć na nią (wtedy powiedzą, że udaje obojętną czy coś) czy normalnie na nią popatrzeć (jeśli się uśmiechniesz powiedzą, że z litości).
    Chciałabym kiedyś pogadać z osobą, która od dłuższego czasu jest niepełnosprawna i z jest przyzwyczajona do 'tego' życia, żeby wiedzieć jak się zachowywać przy takich ludziach. xD
    Takie tam małe rozmyślania Naty ;D
    Wracając. Leon tak bardzo się przejął tym co powiedział, że aż się zakochał ^^
    Swoją drogą pomysł z tym, że spotykają się raz, przez przypadek i potem ktoś jest zakochany na zabój jest super ^^ 11/10.
    Tylko szkoda, że Sad End ;c
    Współczuję Leonowi myśleć pół życia (10 lat) o jednej osobie.
    Masakra o.O

    Tak czy siak, Wiktoria ma talent i niech Wiktoria więcej pisze takich cudownych dzieł ^^
    A ja będę wracać ;P

    Buziaki ;*
    Kocham cie <33
    Natalia ♥

    PS Mam nadzieję, że nie ma błędów, ale już nie chce mi się sprawdzać, więc z góry przepraszam jakby co xD

    OdpowiedzUsuń
  4. PRZEPRASZAM!
    Nie, nie zajmę sobie teraz miejsca, bo jeszcze nie wrócę i jeszcze bardziej mnie znienawidzisz.
    Wiem, nawaliłam na całej linii.
    Mogę mowić, że szkoła i w ogóle, ale zawsze mam to samo do powiedzenia ( bo głównie ta placówka jest powodem mojej nieobecności -.- ), więc chciałabym tylko abyś mi wybaczyła.
    Od długiego czasu się do CB nie odzywam, zajmuję a nie komentuję...
    Kurczę, nie potrafię sie nawet wytłumaczyć.
    Ah, szkoła

    Tak więc ja mam WIELKĄ nadzieję, że kiedykolwiek wybaczysz swojej stokrotce i nie będziesz się już na nią gniewać ^^
    Bo w końcu jeszcze trochę mnie kochasz, no nie?
    Mam taką nadzieję...
    Ale ja CB lofciam, więc teraz musisz znieść mój jakże kreatywny komentarz, który będzie długi! ( postaram się choc trochę wynagrodzić ci moją nieobecność i to wszystko ^.^ )

    OS TO JAKAŚ *o*
    Te cytaty ( a szczególnie Twojego autorstwa ) poruszyły mnie do reszty *o*
    Miłość to takie cudowne uczucie.
    León miał Anę ( hihihi ( wyobraź sb moją minkę xD ) ) i życie gangstera.
    Mimo to, jedna, jedyna osóbka na wózku zmieniła cały jego pogląd na świat.
    To cudowne!
    Chociaż ja osobiście nie wierze w miłość od pierwszego wejrzenia, to ten one Shot poruszył coś we mnie ( takie dziwne coś czego nie mogę określić :-D )
    W ogóle, bardzo fajny pomysł z V na wózku, która pomogła Leónowi zrozumieć jego błędy.
    W końcu to dzieki niej, a tak właściwie dzięki mega hamskim słowom ( tak, jestem adwokatem Lajonka z każdego opowiadania, ale tutaj muszę trochę na niego najechać ), zrozumiał, że nie może dłużej tak traktować ludzi i że popełnił wielki błąd, żyjąc w tak perfidny sposób.
    Próbował, walczył, jednak Vilu pozostawała nieugięta.
    W sumie, co jej sie dziwić?
    Skrzywdził ją, nie znając kompletnie sytuacji, a do tego na początku nie odczuł skruchy.
    Dopiero jej łzy poruszyły w nim takie coś, co ten OS poruszył we mnie *o*

    Ta końcówka rozwaliła mnie kompletnie.
    Czekał na nią10 lat!
    Kurde, to dużo O_o
    I do tego nie chciał mieć innej.
    Jego uczucie powoli wyniszczało go od środka, az w końcu popadł w jakieś uzależnienie O_o
    Ej, a jakbyś zrobiła II część? ( genialna Blake na propsie xD )
    Takie jakby ich spotkanie po wielu latach i wiesz, coś w ten deseń.
    Pomyśl nad tym!

    Tak więc jeszcze raz bardzo przepraszam za to wszystko! I mam nadzieję, że jeszcze mnie lubisz ^.^
    Choc troszeczkę??

    Blake x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że cię loffciam! <3
      Pomyślę nad drugą częścią, ciekawe co na to inni czytelnicy!
      Nie gniewam się ;*

      Usuń
    2. Ooo, ja też jestem bardzo z drugą częścią! ♥

      Usuń
    3. Jak najbardziej jestem za drugą częścią ♥

      Usuń
    4. Ja też jestem na setną częścią!

      Usuń
  5. Ohoho, temat OS'a już mi znany, ale bardzo dobrze ubrany w słowa. Ty to wiesz, ja to wiem i wszyscy to wiedzą, więc nie będę się rozczulać nad komentowaniem.

    Mam nadzieję, że ukaże się druga część albo dwusetna, albo tysięczna ^-^

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny OS
    Zakochana - to mało powedziane, co czuję w stosunku do Tego OS
    Czekam na więcej Misiakuuu

    OdpowiedzUsuń
  7. Heej :D
    Czy tylko ja o tej porze nie śpię? xD
    Jest 24:40, a ja komentuję one shota ;/
    No cóż, powiedziałam że wrócę więc jestem ;))
    Jak ty to robisz, że piszesz
    takie mega boskie i mega
    wzruszające one shoty, rozdziały
    i wgl?
    Ten OS ma w sobie coś... magicznego ;/ serio.
    Jak go czytam to tak mega dziwnie sie czuję.
    Co nie zmienia faktu że bardzo mi
    się podoba ^^
    Vilu na wózku inwalidzkim :<
    To mega smutne. I jeszcze Verdas ją obraża.
    Jakbym go kurwa złapała to bym mu powiedziała co o nim
    sądzę :<
    Później odkrył że się w niej zakochał xDD
    Miłość od pierwszego wejrzenia xD
    Ja to nazywam przeznaczeniem ;P
    Boski ten OS, wzruszyłam się. I to ostatnie zdanie.
    Kuźwa, zajebiste.
    Będę teraz przeżywać bo ja tak mam xd
    Ale trudno :<
    Jeszcze raz powiem że to jest boskie, zajebiste, piękne, wzruszające itp.

    Wybacz że ten komentarz
    jest taki nudny ale wiesz, jestem trochę
    zmęczona xDD
    Nie mogę się doczekać drugiej
    części ^^
    Pisz szybko i dodaj xdd
    Kocham ;*
    Believe ^^

    OdpowiedzUsuń

Theme by Violett