środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 3: Nie Potrafisz


                                                                            
                                

                                                                         Z dedykacją dla * Rachel 




                                   ~  Myślę, że moim największym marzeniem jest latać.
                                       To naprawdę pomaga mi zbliżyć się do ciebie,
                                                  Teraz spójrz mi prosto w oczy, 
                                                    Poczuj bicie mojego serca.
                                                     Zapewniam cię, że będę,
                                                 Wiem, że latając jestem z tobą.

                                                                                                                 
                                                                  ~ Lodovica
                                                          
                                                                           
                                                
 - Nie mam ochoty na rozmowę z tobą - krzyknęłam wychodząc z lokalu. 
Włoszka w szybkim tempie zniknęła mi z oczu , i zostawiła sam na sam z tym dupkiem. Będzie musiała się gorzko tłumaczyć.
- Violetta wysłuchaj mnie. Poczekaj - złapał mnie za nadgarstek , a po moim ciele przeszło miliardy dreszczy. 
Jego dotyk, nadal tak na mnie działa.
Wprowadza mnie w obłęd . Przełknęłam głośno ślinę, a  w moim gardle pojawiła się niewidzialna gula.
- Leon, przestań wpieprzać się w moje życie , i zajmij się swoją narzeczoną - syknęłam w jego stronę, i wyrwałam się z uścisku. Spojrzał na mnie oczami pełnymi zdumienia. 
- Zazdrościsz jej? - spytał z cwaniackim uśmiechem. Zaśmiałam się głośno, zwracając uwagę przechodnich .
- Nie mam czego. Na jej miejscu już dawno bym cię zostawiła . Ty nie potrafisz kochać.
" Miłość" to słowo nieistniejące dla ciebie - wyznałam po chwili ciszy 
- I pomyśleć, że byłam z kimś takim - dodałam ze łzami w oczach. 
 Muszę w końcu uwolnić się od tego popieprzonego płaczu . On nie zasługuje na to, aby przez niego cierpieć . Za późno.  Spuściłam głowę na dół, i ruszyłam przed siebie. 
Byłam taka naiwna . Wierzyłam we wszystko co mówił, wierzyłam, że mnie kocha . A tymczasem mnie tylko wykorzystywał. Myślałam, że był tym jedynym.  Wierzyłam, że będziemy razem zawsze, w zdrowiu i chorobie .  Życie jednak piszę różne scenariusze.
Zostawiło po nim szary, niewidzialny ślad, który z każdym dniem mi o nim przypomina . Przypomina jak bardzo byliśmy szczęśliwi, i zakochani .  Cholerne zaufanie . I co teraz? Nie umiem i nie chcę o nim zapomnieć . Moje serce nadal bije w rytm jego serca, które prosi, abym wróciła do niego . Lecz nie mogę, za bardzo mnie zranił, nie wiem czy będę w stanie mu wybaczyć. Nigdy nie powinnam go poznawać . Wtedy było by mi zupełnie łatwiej . Nie znałabym takiej osoby jak Leon Verdas, i miałabym chłopaka, który by mnie kochał .
A teraz pozostało mi tylko cierpienie . Nic więcej.



                                                                                        ***

                                                                 
                                    
   - Federico, powinniśmy coś zrobić. Ona jest w kompletnej rozsypce - usłyszałam głos mojej najlepszej przyjaciółki. Z trudem powstrzymałam łzy i leciutko się uśmiechnęłam .
Oni się o mnie martwią, to takie miłe.    
- Wiem o tym, po jaką cholerę on wrócił? . Znowu namieszał w jej życiu, a było tak dobrze - burknął zły i przeniósł swój wzrok na Włoszkę . Złapała jego dłoń, i delikatnie go przytuliła.
W końcu się dogadują . Cieszę się, że przynajmniej im się układa . Mam nadzieję, że będą razem.  Wróciłam do swojego pokoju i bardziej okryłam się kocem . Westchnęłam cicho i spojrzałam w lustro . Widząc swoje odbicie przeraziłam się . Podkrążone oczy , rozmazany makijaż , a wszystko za sprawą tego dupka.  Nie wiem ile już łez wylałam. Nie wiem ile dni minęło od naszego spotkania . Ale tamten dzień był chyba jednym z najgorszych. Uświadomiłam sobie, że nigdy o nim nie zapomnę choćbym chciała. Usłyszałam pukanie drzwi, szybko poprawiłam włosy, a po chwili w pomieszczeniu pojawiła się Francesca.
Podeszła do mnie , patrząc na mój stan. Rzuciłam się w jej ramiona, mocząc jej jedwabną bluzkę. Przycisnęła mnie do siebie jeszcze bardziej
- Spokojnie, jestem tutaj - szepnęła cichutko, jakby nie chciała mnie urazić. Wytarłam łzy siadając na miękkiej konstrukcji. Przyglądała mi się z bólem w oczach.
- Dlaczego to tak boli ? - zapytałam ściszonym głosem. - Nie mogę się pogodzić z tym, że tak cholernie mnie zranił, a mimo to go kocham - dopowiedziałam zrezygnowana tuląc się do poduszki.  Rozmyślała przez chwilkę, po czym szybko podniosła się z miejsca.
- Chodź - pociągnęła mnie za rękę do salonu. Rozkazała abym nie ruszała się z miejsca, a ja twierdząco pokiwałam głową. Czuję się jakbym była małym dzieckiem, którym rodzice pod wpływem kary zakazali wychodzić z domu.  Zaśmiałam się, a ona zmroziła mnie wzrokiem. 
Po chwili przyszła z dwoma kieliszkami i dwoma butelkami Whisky.  Klasnęłam w dłonie szczęśliwa. Do moich uszy dobiegł cichot Cauvilgi. Upiłam łyka wina, a w moich ustach rozpłynął się ten cudowny smak. 
- Jak myślisz, co z tobą i Federico - zaczęłam niepewnie rozmowę. Wzruszyła ramionami wlewając do szklanego naczynia kolejną porcję. Przecież dobrze wiem, że nadal go kocha. Tylko nie chcę się do tego przyznać, bo boi się, że ponownie ją wystawi.
- Nic, Violu. Jesteśmy przyjaciółmi, to wszystko - odpowiedziała beznamiętnie wpatrując się w sufit. Roześmiałam się głośno i napotkałam jej groźną minę.  Wiem, coś o tym kiedy chcesz ponownie komuś zaufać, a nie możesz. Bo duma ci na to nie pozwala.
- Jasne, może ty tak uważasz, ale ja zdania nie zmienię - wymamrotałam posyłając jej zniewalający uśmiech. Odwzajemniła go i udała się do kuchni po więcej alkoholu.
Muszę wymyślić plan, aby ich połączyć. Na pewno im się uda, jestem tego pewna. Kiedy ktoś jest zakochany wie jakie to wspaniałe uczucie. Nie można temu zaprzeczać, trzeba działać, aby nie stracić tej ważnej dla nas osoby.  Ja już straciłam swoją szansę na miłość, im nie pozwolę tego tego zrobić.
     





                                                                                          ***



Budzę się słysząc szepty obok mnie. Niezadowolona przekręcam się na drugi bok i dostrzegam Federico, który burczy coś pod nosem.  Łapę się za obolałą głowę, rozmasowując skroń  . Czuję, że zbiera mi się na wymioty. Zatykam usta dłonią i szybko biegnę w stronę toalety. Kiedy kończę, opłukuję buzię i wracam do znajomych. 

- Chyba mamy do pogadania - oznajmia cierpko Alonso, i spogląda na mnie i Włoszkę.
Puszczam mu oczko i wzdycham głęboko. 
- Niby o czym? - pytam zdziwiona jego zachowaniem. 
Jesteśmy dorosłe i możemy robić co tylko chcemy. Nikt nie ma prawa nam rozkazywać
- Fede, o co ci chodzi?. To nasza sprawa - burknęła zła Francesca, i połknęła tabletkę.
Jest w zupełnie takim stanie jak ja. Wczoraj chyba jednak trochę przesadziłyśmy
- Naprawdę?. To dlaczego wczoraj musiałem się tłumaczyć sąsiadce, czemu dobierałyście się do jej 30 letniego męża - warknął chłodno w naszą stronę. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia podobnie jak moja towarzyszka. Zrobiło mi się odrobinkę słabo, więc usiadłam na kanapie.
- Nic nie pamiętam, jedynie to, że rozmawiałyśmy. Później film się urywa - mówię szybko wymachując rękami na różne strony.  
Jest mi cholernie wstyd. Jak my mogłyśmy to zrobić? Trzeba jak najszybciej przeprosić Candy.  Pewnie nam tego nie wybaczy.
- I wypiłyście pięć butelek Whisky - kpi z naszego zachowania. 
Prycham zakładając ręce na piersi. Nie musi nam tego wypominać, mam tego świadomość.
Teraz pozostaję tylko zapomnieć.
- Idę wziąć prysznic. Musimy to posprzątać - jęczy z niezadowoleniem przyjaciółka, i powolnym krokiem rusza w stronę swojego pokoju. Boże, jest mi tak głupio.
Lecz tak na prawdę nie żałuję tego. Wtedy choć na chwilę zapomniałam o Verdasie, byłam skupiona tylko na sobie. Miałam gdzieś jego i miłość, którą do niego czuję.
Zamykam oczy próbując się uspokoić. Chyba znowu będę musiała wziąć tabletkę na uspokojenie nerwów. - Violetta, idź otwórz - fuka Włoch. Niechętnie wstaję i przekręcam klucz. 
- Niespodzianka - piszczy entuzjastycznie Ludmiła i przytula mnie bardzo mocno,
Oddaję uścisk całując jej oba policzki. Blondynka wchodzi do pomieszczenia i wita się z lokatorem. Tak bardzo się cieszę, że wróciła. Będę mogła ją mieć przy sobie, już zawsze.






////
Taa, wiem że jesteście źli xD
Bo rozdział dodaję praktycznie po 3 tygodniach. No ale już mówiłam,
miałam problemy prywatne i nie miałam go jak dodać.
Ale od teraz serio się postaram, choć to rok szkolny.  Nexty będą w sobotę!
Przed wami ukazuję się trójeczka, która pewnie wszystkich zaskoczyła. 
Rozmowa Leona i Violetty. Martwiący się przyjaciele i przyjazd Luśki!
Dziewczyny nieźle narozrabiały, alkohol źle na nich wpływa. 
Gdyby nie Federico, wszystko by się potoczyło inaczej.
Naszła mnie ostatnio wena, że przez parę rozdziałów Fiolka
będzie czuła wielką nienawiść do Verdasa. ( Jeszcze około 2)
Oczywiście, nie martwcie się Leonetta będzie!
Wydaję mi się, że rozdział jest taki średni, no ale to już wy ocenicie!
Btw, zapraszam do zakładki * Bohaterowie* !
To chyba tyle na dziś. Jeszcze tydzień, bek nie?
I wgl zazdroszczę tym, którzy pojechali na VL!
Wybaczcie za błędy!




Kocham, so much ♥




Wika xoxo


wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 2: Straciłam

         
                                                                 
                                                         
                                                                *  Z dedykacją dla Katie *


                                                                                                                                      

- Violu, dobrze się czujesz ? - pyta zmartwiona Włoszka , spoglądając na moją bladą twarz.
Podsuwa mi krzesełko,  na którym siadam . Oddycham głęboko próbując uspokoić nerwy.
Przed moimi oczami nadal wirują ogniki, które spowodowane były całą sytuacją . 
- Może pójdę po coś do picia - duka i rusza w stronę kelnera .  Moje serce przybiera szybki rytm . Verdas . V E R D A S . Pieprzony dupek . Dlaczego znów się tutaj pojawia ?.
Czuję, że Bianca nie mówi mi całej prawdy. A co jeśli wraca tu , bo nadal mnie kocha ?
Nie Violetta , nie wierz w te bajeczki, on nigdy się nie zmieni.  Po chwili czarnowłosa zjawia się obok mnie. Z zachłannością wypijam napój i odstawiam szklane naczynie na stolik . 
Wstaję z dotychczasowego miejsca i chwieje się lekko. Nie mogę pokazać, że jestem słaba, to nie w moim stylu. Chodź moje nogi trzęsą się jak galareta, stoję na wysokich szpilkach i dumnie wypinam pierś do przodu . 
- Matko, spójrz tam - przyjaciółka wskazuję palcem na drzwi . Przełykam głośno ślinę , i z wymuszonym uśmiechem odwracam się za siebie . Zszokowana otwieram buzię ze zdziwienia , na widok ludzi, którzy witają się z gośćmi.  To on i jego dziunia . 
Wyprzystojniał - myślę . Jego grzywka jest tradycyjnie postawiona na żel, a czarny garnitur dodaję uroku . Rozgląda się po sali, a ja udaję, że szukam czegoś w torebce . Mimo to dostrzega mnie . Powolnym krokiem podchodzi do mnie, dokładnie obserwując każdy zakątek mojego ciała . Na mojej twarzy pojawia się delikatny rumieniec .
- Violetta, minęło tak dużo czasu. Tęskniłem - oznajmia pewnym siebie głosem i przytula mnie do swojego ciała, jakby nigdy nie chciał mnie z niego wypuścić . Odpycham go mocno i zakładam ręce pod piersi .
- Wystarczająco, aby o tobie zapomnieć - syczę zdenerwowana posyłając mu groźne spojrzenia . Niech wie, że mu nie wybaczę . Straciłam dwie najważniejsze rzeczy w życiu. Miłość i dziecko . I to wszystko przez niego .
- Ja nigdy nie zapomniałem . Gdybyś mi wybaczyła, nie byłoby tej całej szopki - odpowiada i łapie moją dłoń . 
Prycham na jego słowa i zaczynam się śmiać . Zdezorientowany podnosi ku górze swoją brew.
- Nie bądź żałosny , Leon . Idź do swojej laluni, a odemnie trzymaj się z daleka - warczę zła i odchodzę w nieznanym dotąd kierunku . W oczach szatyna pojawia się cwaniacki błysk . 
Wchodzi na scenę i poprawia swój krawat . W sali zapanowuję cisza . 
- Chciałem ogłosić coś ważnego . Clara bardzo cię kocham , i chcę żebyś wiedziała, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - mówi przenosząc swój wzrok na mnie .
W moich oczach natychmiast pojawiają się łzy . Zrobił to specjalnie, wiedział , że tak będzie.
Watson szczęśliwa rzuca mu się na szyję i całuję namietnie . Wybiegam z pomieszczenia, zalana łzami, i biegnę przed siebie nie zwracając uwagi na przechodnich . Słyszę jeszcze krzyki Francesci, ale nie odwracam się . Nagle jeden z obcasów łamie się, a ja upadam na chodnik . Czuję przeszywający ból w kostce . Ostatkami sił udaje mi się dotrzec do domu . Wpadam do mieszkania, i przytrzymuję się szafki stojącej obok . 
- Boże, co ci się stało - krzyczy przerażony Federico . Nie umiem wydobyć z siebie słowa, więc chłopak sadza mnie na kanapie i przytula do swojego torsu . Z ledwością wciągam powietrze dławiąc się łzami . 
- Już cichutko, jestem przy tobie - szepczę dwudziestopięciolatek opatulając mnie ramionami . 
-To przez niego prawda ? . Kiwam twierdząco głową a brunet zaciska ręce w pięści . 
-Zabije gnoja - burczy i delikatnie się podnosi . Siadam na jego kolana , nie pozwalając mu odejść . Chcę żeby był przy mnie . Jest dla mnie jak starszy brat . Potrzebuję go . 
Okrywa mnie kocem, i całuje w czubek głowy.  - Pójdę do siebie, dziękuję ci - chlipie i ruszam w stronę swojego pokoju . Zamykam drzwi na klucz , i siadam opierając się o ścianę. Chciałam być silna, próbowałam, lecz nie mogę . Dzisiejszą przemową ponownie roztrzaskał moje serce na kawałki.  Jak mogłam być z takim człowiekiem . Jest podłą świnia i nic tego nie zmieni . N I C .




                                                                  ***

 
- Leon, nie mam już siły - jęknęła zmęczona szatynka w stronę chłopaka . Ścisnął mocniej jej rękę, dodając otuchy . Chciał pokazać jej, że jest dla niego bardzo ważna.
- Kochanie, już niedaleko - odpowiedział tajemniczo, całując ją w policzek . Przybrała zirytowany wyraz twarzy i przytuliła się do jego ramienia . - Jesteśmy - dopowiedział szeroko się uśmiechając.
Brązowooka wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia , i zaniemówiła . Było tam magicznie . 

                                                                                                     
                                                                
                                                                                        
                                                       

- Skąd znasz to miejsce - zapytała , kiedy usiedli na pobliskiej ławeczce .
 Lekki wietrzyk poruszał koronami drzew, a przepiękny horyzont dodawał mu uroku . Głęboką ciszę przerwał śpiew ptaków . 
- Chodziłem tutaj z rodzicami , gdy byłem mały - wyznał patrząc przed siebie . 
Żadne z nich nie chciało zniszczyć tak pięknej chwili . Szczęśliwi i radośni , cieszyli się tym wspaniałym momentem . Mężczyzna zbliżył się do swojej ukochanej . Płatki róż powoli zaczęły spadać na ziemię . Złączył ich usta w delikatnym pocałunku .  



Z błogiego snu wyrywa mnie natarczywy dźwięk telefonu . Niezadowolona przekręcam się na drugi bok i naciskam zielony przycisk . 
- Halo - mruczę masując obolałą szyję .  Spanie na kanapie , nie było jednak dobrym pomysłem . 
- Vils , nie wiesz jak się cieszę, że odebrałaś . Już myślałam, że coś się stało - piszczy entuzjastycznie Ferro, a ja przekręcam oczami . No cóż, ona zawsze ma dobry humor.
- Przepraszam, nie słyszałam , że dzwoniłaś, bo akurat spałam - mamroczę pod nosem, upijając łyka lemoniady . Wgryzam się w soczyste jabłko, a w moich ustach rozpływa się ten cudowny smak . 
- O czym śniłaś ? - spytała wesoło, a ja zakrztusiłam się jedzeniem . Zaśmiała się cicho , a ja się wzburzyłam . 
- O moich byłym, i nie chcę tego wspominać - burknęłam przybierając smutną minę . 
Było, minęło . Adiós.
- Matko, wybacz mi , nie wiedziałam - próbowała się tłumaczyć , tym razem to ja się zaśmiałam . Zawsze wie jak poprawić mi humor .
- Nic się nie stało, miśka muszę lecieć, trzymaj się . Do zobaczenia - dodałam i rozłączyłam się . 
Ludmiła wraca do BA na stałe , już jutro . Jestem taka szczęśliwa, że będę mogła ją mieć na co dzień . Znam się z Argentynką od dzieciństwa . Zawsze przy mnie była, dopóki nie wyjechała razem z matką . Słyszę szepty , więc szybko spoglądam w stronę drzwi . Oni razem ?
- Dlaczego masz taką minę ? . Zobaczyłaś ducha - roześmiał się Alonso, a Włoszka zawtórowała . Spojrzałam na nich zdziwiona . 
- Pierwszy raz od bardzo dawna , widzę was razem uśmiechniętym , mam prawo - oburzyłam się jak małe dziecko .
 Podeszli do mnie i mocno uścisnęli . Odwzajemniłam gest , jeszcze bardziej ich do siebie przyciskając . Moje przypuszczenia są prawdziwe ?
- Zostaliśmy przyjaciółmi , mam powoli dosyć tych kłótni - zgasiła mój entuzjazm Cauvilgia .
Westchnęłam.
- Ja wiem, że łączy was coś więcej ..
- Może chodźmy już na te zakupy - rzuciła poddenerwowana . 
Klasnęłam w dłonie, i złapałam ją za rękę . Zgarnęłam torebkę i pociągnęłam ją w stronę galerii.



                 
                                                                 ***
      
                                                                         
                                                                      


- Chodźmy do kawiarenki . Jestem głodna - narzekałam , łapiąc się za brzuch .
Od ponad dwóch godzin , chodzimy po sklepach , i szczerze mówiąc jestem wykończona . Nie spodziewałam się, że kupowanie ciuchów , może być takie męczące .
- Ale ty jesteś niecierpliwa - popatrzyłam na nią morderczym wzrokiem . - Okej, okej ,- podniosła ręce w geście obronnym , wybuchłam niepohamowanym śmiechem.  Weszłyśmy do pomieszczenia, i usiadłyśmy przy wolnym stoliku . Po chwili podszedł do nas kelner .
- Poprosimy numer 3 , i czerwone wino - odczytała przyjaciółka , i podziękowała gestem głowy.
Bardzo długo wpatrywałam się w beżowe ściany budynku .
- Wiesz, że Lu wraca już jutro ? - pytam , kiedy Cauvilgia przegląda swojego Macbook'a .
Podniosła wzrok z urządzenia i kiwnęła głową . - Nie cieszysz się ?
- Violetta, jasne, że tak . Co za głupie pytanie - oznajmiła cicho, upijając łyka wina .
- Przepraszam, ...
- To ja przepraszam, nie powinnam się tak denerwować - odpowiedziała łapiąc mnie za rękę.
Wymusiłam uśmiech ,
- Verdas tu idzie , kryj się - krzyknęła , nakładając na siebie kaptur . Schyliłam głowę na dół, patrząc na moje nowe buty . Nie chcę się dłużej ukrywać, to nie ma sensu . Mieszka tutaj i często będę go spotykała .
- Czego chcesz - wrzasnęłam , aby każdy mnie usłyszał . Wszystkie oczy zostały skierowane na mnie
Nienawidze go , tak bardzo nienawidzę .
- Muszę ci coś powiedzieć .......




///
Hej miśki ♥
Przychodzę z rozdziałem po około trzech tygodniach ,
Cóż dużo mówić, byłam na wakacjach i nie miałam
jako tako dostępu do internetu .
Chciałam wam bardzo podziękować za wszystkie
miłe komentarze pod jedyneczką ^-^
Jesteście wspaniali, nie wiem co napisać ;D
Next taki, ugh no nie wiem, nie specjalny ;*
Jak widzicie Leon po raz kolejny rani Fiolkę.
Poznacie parę jego twarzy , hyhy ;]
Feduś i Fran zostają przyjaciółmi, a
Verdas ma coś ważnego do powiedzenia ;*
Zakończyłam w takim momencie, i
stęskniłam się za wami .
Jakbym zapomniała o miejscu, piszcie .
Zapraszam do Shota, który na was czeka ;>

Kocham was !


Maggie, Wika ;*


                                                                                                         
Theme by Violett