sobota, 16 stycznia 2016

06: Meksykański akcent


Z dedykacją dla Blake <3
<Nie gniewam się>


~ Wracam, by się pożegnać.
Zostaną łzy.








Złamanie prawa i dotychczasowych pieprzonych kodeksów było warte każdego poświęcenia. Zakrwawione serce, które kiedyś było owocem miłości stało się niewidzialną cząstką mnie. Chęć zemsty za wszystkie dotąd wzniosłe upadki buzowało w moich uczuciach, każdy kolejny dzień wydawał się początkiem nowego życia, bez istotnych problemów i przejętych halucynacji. 
Związek z Jamiem wisiał na włosku. Błahostki bezboleśnie rozpoczynały kłótnie, a on nie wierzył już w żadne moje słowo. Widziałam zmianę, widziałam zmianę i to, że między nami nie jest już tak samo jak kiedyś. Prymitywność zniknęła, poczucie bezpieczeństwa odeszło na dalszy plan, jakby chciało wyrwać mnie z otchłani bezsilności. 

- Violetta, nie poznaję cię. Zdradzasz mnie, nawet się do tego nie przyznając...
- Ty nie wiesz nic, nie wiesz co ja czuję, nie wiesz jak bardzo ranisz mnie swoim niedbałym zachowaniem - krzyknęłam żałośnie, czując nieprzyjemnie pieczenie w oczach. 
Mężczyzna niewzruszony pozostawał jednoznacznie obojętny na przemówienie mu do rozsądku. Zaufanie jest podstawą związku - on mi nie ufał, dlaczego? Mówiłam prawdę, nie okłamałam go jeszcze nigdy dotąd. Nie rozumiał i nie chciał rozumieć, że dzięki Verdasowi odzyskam swoją dumę i godność. Pomożę mi w zemszczeniu się na tej podłej suce, która męczyła także jego. 
- Myślisz, że możesz robić ze mnie idiotkę? I że Francesca trzykrotnie nie widziała cię. podczas spędzania czasu z Cathriną? Śmiałaś się, zalotnie uśmiechałeś się, a mnie wmawiałeś, że jesteś przeziębiony. Nie zdziwię się, jeśli dotrze do mnie wiadomość, że Jamie Collins przeleciał sławną cheerleaderkę - zamarł.
Wstyd ogarnął go całego, a dusza najprawdopodobniej zaczęła się cichuteńko chować i nie pokazywać nic, zero. Mina natychmiast zrzędła, a jego szare tęczówki przybrały jednobarwny kolor.
Nie mógł już dłużej mnie oszukiwać, bo znałam całą prawdę. Znałam go zbyt dobrze, aby niczego nie zauważyć, oddalał się ode mnie z własnej winy. Ścisnęłam mocniej kluczyki od auta, czekając na odpowiedź z jego strony. Przybliżył się do mnie, delikatnym ruchem uniósł podbródek i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Z wielkim trudem próbowałam wyrwać się z jego mocnego uścisku, pogłębiłam pocałunek, oszukując samą siebie. Nie mogłam oprzeć się dotknięciu jego mięśni, powoli rozpinając pasek od spodni.
Nie przerywając czynności stanowczym ruchem rozerwał ze mnie skrawek sukienki, pozostawiając mnie w zupełnie oszołomionym stanie. Pieścił moje ciało, doprowadzając mnie do szału.
Oboje pragnęliśmy się nawzajem, zapominając o problemach. W pomieszczeniu rozległ się dzwonek. Czy akurat w takim momencie ktoś musiał tutaj zawitać? Natrętny gość nie ustępował, denerwując mnie swoim zachowaniem. Narzuciłam na siebie białą koszulę, schodząc na dół.
- To są jakieś żarty? Po raz drugi przychodzę do ciebie, przerywając ci w sprawach łóżkowych - zmierwził mnie wzrokiem.
Naprawdę niedługo zwariuję. Znowu pojawił się tutaj zielonooki, zastając mnie pół nagą. Tym razem udało mu się przyjść w porę. Teoretycznie myśląc raczej zakończyliśmy "namiętne chwile", więc nie mam do niego żalu.
- Spokojnie, panie nieodpowiednia pora. Nadzwyczaj zapomniałam o naszym spotkaniu, wybacz - zadowolony, wszedł do środka.
Apartament, który zamieszkiwałam dużo różnił się od wystroju jego mieszkania. Nigdy nie narzekałam na brak jakichkolwiek pieniędzy, więc śmiało mogłam stwierdzić, że obydwoje byliśmy sobie równi, jeśli chodziło o panujące klimaty.
- Kochanie, gdzie jesteś? - nie mogłam powstrzymać śmiechu, kiedy swoim piskliwym głosikiem odpowiedział za mnie.
Niemożliwie było przebywać z nim, nie mając humoru, ponieważ od początku naszej znajomości odkryłam jego prawdziwe "ja" i zauważyłam, że należał do osób cieszących się życiem.
- Może wypadałoby się ubrać? Chyba, że wolisz paradować po mieście w samej bieliźnie, o ile ją masz - wygodnie usadowił się na kanapie, przełączając kanały.
Pobiegłam na górę, logicznie próbując poukładać natłok myśli w głowie. Czasami szorstki i zadufany w sobie, później wesoły i przyjazny, idealnie się maskował, to właśnie jego jedyna zaleta.







Dzisiejszy dzień celowo miał na myśli udobruchanie mojego stanu i doprowadzenie do wyśmienitego humoru. Verdas niejednokrotnie opowiadał dowcipne historie, rozbawiając mnie jeszcze bardziej.
Meksykański akcent wzbudzał wielkie zainteresowanie, a jego zniewalający uśmiech potrafił przyprawić o minimalne dreszcze i uczucie szczęścia, połączonego z domowym ciepłem. Tajemniczość, którą miał w sobie potrafiła zainteresować każdego przybysza. Chwila mogła trwać nieskończenie wiele, kiedy zbliżaliśmy się do upragnionego celu i jako para dobrych "przyjaciół" szliśmy przed siebie, nie poddając się i wierząc w cuda. Psychiczny laluś okazał się być naprawdę miłym człowiekiem i mimo lekkich, początkowych niezgodności byłam w stanie wybaczyć mu niektóre kontrowersyjne przezwiska, czy sytuację.
- Przystojny, jestem, co? - otrząsnęłam się z głębokiego transu, spoglądając na niego litościwie.
Nie kłamał, był przystojny. Urocze dołeczki i tęczówki wprowadzające w obłęd, oczy, które zmieniały swoją barwę podczas wybuchu złości, wysportowane ciało i dres, w którym nawet Collins nie wyglądał tak dobrze.
- Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś pacanem? - zaśmiałam się.
Kiwnął twierdząco głową, wskazując na mnie, kiedy bezczynnie wzruszyłam ramionami nie przejmując się tym, co zrobiłam i mogłam zrobić. Po prostu, byłam uczciwa i lojalna, kiedy inni ludzie okłamywali swoich najbliższych powodując rozpad małżeństwa, związku, czy utratę kontaktów z rodziną.
- Mówiłaś ty, ale ja ciebie w ogóle nie słucham...
- Skoro mnie nie słuchasz, sam będziesz radził sobie z natrętną dziunią...
- Przepraszam, dobra? Jesteś taka wredna i mną manipulujesz - burknął, idąc przed siebie.
- Dzięki, Leon, mam to w genach - uśmiechnęłam się sztucznie.
Jednoznacznie z oddali można usłyszeć było ciche burczenie chłopaka w moją stronę. Szczęście rozpierało mnie od środka, zważając na jego przyciemnione oczy, puszczające jedyne przelotne spojrzenia, zabijające spojrzenia.
- Oj, nie gniewaj się - rzuciłam zalotnie.
Wciąż był tak samo sztywny, czyżbym naruszyła jego męskie ego?
- Boże, wyluzuj. Zachowujesz się jak moja babcia - przegięłam, chyba.
Rozejrzałam się dokoła, lecz niestety napotkałam pustą przestrzeń pomiędzy ulicą a parkiem.
Nie ma go, przepadł jak kamień w wodzie, co za cham. Chyba czas zacząć plan B, i wybić mu niedorzeczną głupotę. Panie Verdas, poznasz moje prawdziwe oblicze.






*
- Ten twój Leon jest niczego sobie - zacichotała włoszka, przeglądając jesienną kolekcję. 
Sklep wyjątkowo był dość pusty, gdzieniegdzie pojawiały się osoby, zupełnie niezainteresowane dzisiejszym stylem mody. Spojrzałam na nią, mrużąc oczy.
- Mój? Mój jest tylko i wyłącznie Jamie - odpowiedziałam cicho, nie będąc do końca pewna swoich słów. 
Po raz kolejny powrót do domu okazałaś się błędem, ponieważ zastałam go tam kompletnie pijanego i załamanego. Kolejna niepotrzebna sprzeczka, kolejne rozczarowanie wymalowane na mojej twarzy, to chyba zostanie już moją codzienną rutyną. 
- Nie udawaj, że ci się nie podoba...
- Francesca, jeśli chcesz rozmawiać o Leonie, to znajdź sobie lepszą towarzyszkę, a ja pójdę do domu. To miały być zakupy, nie pogawędki - zdenerwowana podniosła ręce w geście obronnym.
- Nie musisz się na mnie wyżywać, tylko dlatego, że masz okres - bąknęła, płacąc za błękitną sukienkę.
Gdyby tylko wiedziała co jest powodem mojego rozczarowania. Nie chciałam męczyć ją swoimi problemami, jedynym prostym rozwiązaniem było po prostu zachowanie wszystkiego co dzieję się w moim życiu w sobie, i nie ujawnianie żadnego, najmniejszego szczegółu. 
- Fran, tyle, że ja - upuściłam zakupy, przytrzymując się pobliskiego blatu. 
Syknęłam, czując niemiłosierny ból w podbrzuszu i z hukiem osunęłam się na ziemię. Usłyszałam jedynie głośny krzyk przyjaciółki, wzywającej pomóc, kiedy dostrzegła kałuże krwi. Duże zbiorowisko podbiegło do mojej chudej sylwetki i wielkim trudem wypowiedziałam kilka słów, w stronę zmartwionej Cauvilgi.
- Pomóż mi, to cholernie boli - szepnęłam, niemalże płacząc i ściskając mocniej jej chudą i aksamitną dłoń.
- Violu, trzymaj się. Zaraz będziemy w szpitalu.






Od autorki; 
Na początku chciałabym prosić was o jedno.
Mówcie szczerze, jeśli to opowiadanie wam się nie podoba,
jeśli jest coś co wam przeszkadza,
albo uważacie, że nie nadaję się do pisania ;")
Witam was już w szóstym rozdziale :D
Z góry przepraszam za błędy, ale 
jakoś nie mam siły na ich sprawdzanie.
Liczę, że rozdział w jakiś sposób wam
się podoba, o ile można go nazwać w ogóle rozdziałem xD
Nie dzieje się dużo, bo wkońcu to ja.
Czyżby Fran kłamała, żeby pogrążyć Jamiego?
Relacja Leona i Violetty jest skomplikowana, 
ale zobaczycie niedługo to się zmieni ;")
Jak tam, macie już ferie?
 Możecie hejtować mnie albo Jamiego,
pozwalam, haha ^,^
Co się stało Violetcie? 
  Czyżby to coś poważnego? ;")
Liczę na was z komami 8)

Do następnego, kochani <3
Wika ♥

























23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Cześć cześć!
      Jeszcze raz!

      Viola ma chłopaka niejakiego Jamiego.
      On ją osądza o zdradę, a ona jego.
      Tylko coś mi się wydaje, że on serio
      Ją zdradza.

      Oni się kłócą i lądują zaraz do łóżka...
      Matko co za świat...
      Verdas znowu przerywa.
      No i dobrze!

      Lajonek uciekł.
      Wkurzył się. SZTYWNIAK.
      Skądś znam to dogryzanie....
      Maddy, Alex? Hahaahaha.
      Smrodzik Miodzik Alex Sralex....
      Tego powyżej nie było!

      Tak Verdas to ciasteczko!
      Mniam!
      Franczeska ma racje!
      Już myślałam, że serio dostała okres.
      Ale nie... Czy ona poroniła?
      Czy ona była w ciąży?!
      No powiedz mi?!

      Rozdział
      P.E.R.E.Ł.K.A
      G.E.N.I.A.L.N.Y
      S.U.P.E.R.

      Dobra ja hejtuje Jamiego!
      Jesteś za dobra!
      Hahaah!
      Nie mam ferii :(
      Nie sądzę alby Frania to zmyśliła.

      Czekam :)
      Na :D
      Next :)
      Żela ❤

      Usuń
  2. Rozdział jest genialny.
    Leon i te jego poczucie humoru.
    Co się stało Violce?
    Mam nadzieję, że to nic poważnego.
    A opowiadanie bardzo mi się podoba. Wszystko jest genialne.
    Do następnego 💜

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Hejka skarbie ❤

      Jamie...nowa postać?
      Chłopak naszej kochanej Castillo.
      Zazdrosny chłopak.
      O kogo? O Verdasa.
      Masz rację facet. Masz o kogo być zazdrosny :*
      Kolejna kłótnia? Ten związek się zaraz rozpadnie.
      Już niedługo. Przecież nie mogą być razem.
      To tylko kwestia czasu.

      Verdas ty to masz wyczucie czasu.
      Przerwałeś im intymne chwile!
      I bardzo dobrze!
      Piona facet! ✋

      Uhuhuuu Leon się wkurzył.
      Ehh Violka i ten jej nie wyparzony język!
      Oni kochają sobie nawzajem dogryzać.
      Kochają się wkurzać.
      Mam wrażenie, że to jest ich nowe hobby :)

      Zakupy z Fran.
      Wszystko pięknie ładnie tylko co jej jest?!
      Tylko mi nie mów, że ona była w ciąży!
      Te wybuchy,by to potwierdzały :*
      Tylko, że pewne juz nie będzie.
      Nie może być w ciąży, jeżeli dziecko nie jest Lajona co nie?
      To by nie przeszło hah :)

      P.E.R.E.Ł.K.A.
      Jak zawsze. A tak apropo.
      Jamie to dupek! Pewnie ją zdradza na prawo i lewo!

      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Hejka, ty śliczna osóbko! ^^
      (spróbuj zaprzeczyć to ci coś zrobię, przysięgam >>>) xd

      Od razu mówię, (raczej piszę, lol) czuję się dziś okropnie, ale nadrabiam komentowanie, więc mój komentarz może być troszkę nie taki jak bym chciała czyli nudny. Yeah, to moja specjalność :-;

      Ale nie ważne! Czas skomentować to cudeńko u góry, które nawiasem mówiąc jest wspaniałe *0*

      Jamie -> nie lubię go, to imię jest takie...mroczne (? xd) i nie kojarzy mi się dobrze :D
      Za to Lajon, to dopiero ciacho! ^^ No i ma wyczucie czasu, nie powiem :')

      Od dziś komentuję, a jeśli zapomnę, zabij mnie na GG :D
      I pamiętaj, że piszesz bardzo, bardzo dobrze i to nie liczba komentarzy świadczy o treści ;*
      Jeśli trzeba podwyższyć twoją samoocenę - jestem do usług xD

      Czekam na kolejny rozdział, zdolniacho <3

      Martyna xx

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Elo, Elo,
      Tu Oliviero :)

      Wracam trochę później niż zamierzałam, ale wczoraj byłam na kuligu i było naprawdę super, chociaż siedziałam na pierwszych sankach i nie było frajdy, bo ani razu nie spadłam :(
      Ale za to nie zazdroszczę moim kolegom na końcu, którzy ubzdurali sobie jazdę na workach i zgarniali wszystkie krzaki i drzewa. :')

      Jamietta? Skąd ja znam te parę? A, u mnie też takowa była. Od razu mówię, że to zawsze źle wychodzi, gdy dajesz imię ,,Jamie" do opowiadania. Violetta chyba bezgranicznie mu wierzy, bo nawet jego zdrada nie zrobiła na niej jakiegoś specjalnego wrażenia.

      Oho, Verdas zrobił wrażenie na Violce. Raczej dziwne, gdyby nie zrobił, on każdą oczaruje. I do tego ten meksykański akcent YOLO <3

      Violka poroniła? Dam sobie rękę uciąć, że tak było XD
      Może się wygrzebie :)

      czekam na następny,
      Olivie

      Usuń
    2. Co wy macie z tym poronieniem, haha? ;") xD
      PIĘKNIE DZIĘKUJĘ ZA KOMA! ♥

      Usuń
  6. *_*
    Vils coś się stało?!
    KREW?!
    What?
    Co przepraszam?
    Ona ma żyć <3
    Ale w sumie może teraz Leoś się nią zaopiekuje ^^
    Jamie jest zły, wyczuwam to...
    Będą przez niego problemy :/
    Fran wydaje się spoko, ale sądzę, że ona może coś ukrywać :<
    Biedna Vils :/
    Mam nadzieję, że to nic poważnego :/
    Czekam na kolejną perełkę <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny ♡♡♡
    Czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Violetta zaciążyła, bo Leon ma magiczną moc zapłodnienia kobiet bez stosunku.
    Taka moja teoria.
    A tak serio to wrócę jak będę na komputerze 8)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowity rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć Wiksorella xD ♥
    Co tam u ciebie słychać? ^^ Ja dzisiaj sobie zdałam sprawę, że jest poniedziałek o.O xD
    Ech, te ferie <33

    Rozdział cudowny ^^
    Jamie... to imię zawsze pasuje mi do czarnego charakteru xD
    Scenę miłosną przerywa... Verdas! ^^ Jak dobrze ahaha xD
    Leon i Violka to takie mega intrygujące charaktery, że o matko *u*
    Jestem dumna xD
    Tylko ta końcówka *o* Czemu mam wrażenie, że Violka poroniła? xD Może nie wiedziała, że była w ciąży z Jamie'm ;D
    Szatańskie nasienie! xDDD
    Czekam mega na next <3 Buziaki ;*
    Wybacz, że dzisiaj tak... nijak ;c Ale na nic lepszego mnie chyba nie stać.
    Bieda w kraju, ba dum tsss.
    Bye bye <3
    Natorella aka Nutella xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowniutki :* Naprawdę nazywasz sie Wiktoria , bo to zupelnie jak ja xd Co do rozdziału świetny :* Podona mi sie ! ;) Zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlaczego sprawiasz, że po przeczytaniu Twoich rozdziałów.. Nigdy nie wiem co powiedzieć!?
    To jest takie piękne..
    Zakochałam sie w tym opowiadaniu.. A dzieje się tak z rozdziału na rozdział . <3
    Czekam na więcej
    Violetta Vilu

    OdpowiedzUsuń

Theme by Violett