sobota, 26 września 2015

Rozdział 4: Pomyliłam

    

                                                  Z dedykacją dla *Blake*
                                                 Dziękuję za ten cudowny fragment!                                                            

Wracam, muszę się pożegnać, 
Zostaną łzy,
Wracam nosząc za sobą twoją barwę,
Twój zapach, który unosi się na około.
Musisz znowu wrócić
Wznowimy życie, choć będzie to wiele kosztowało
Widzisz, co ja czuję?
Coraz bardziej się boję wiedzieć kim jesteś
Kim jesteś?

~Lodovica Comello - Vuelvo~




Ludmiła niemal od razu po swoim przyjeździe do naszego rodzinnego miasta wyciągnęła mnie do galerii handlowej.  Zakupy, wcale nie dawały mi frajdy, zważając na mój stan emocjonalny. Myślałam, że po moim upiciu się z Fran wszystko minie. Skutecznie wykurzę moje źródło zmartwień z mojej głowy.  Jak zwykle byłam głupia.  Nie oszukujmy się, ja go dalej kocham.  Nie ważne ile podejmę prób, ile razy będę próbować, on nadal tam będzie.  I w sercu również. Niestety.

- Zaraz dołączą do nas Fran i Fede.
Są w pobliżu, więc ich zaprosiłam - oznajmia Ferro z prześlicznym uśmiechem, chowając telefon do swojej błękitnej torebki.
Ile ja bym dała, żeby w tej chwili być taka szczęśliwa jak ona.
- O, fajnie - bąkam bez przekonania.
Wszystkie moje życiowe chęci uszły ze mnie, w chwili pojawienia się Leona w moim niegdyś bezpiecznym Buenos Aires.
- Violu, ja widzę, że cierpisz. Tylko nie do końca wiem, przez co - przyznaję blondynka z zażenowaniem, wypychając wargi.

Tyle razy zanudzałam ją gadkami o Leonie, że o tym komletnie zapomniała. No tak, przecież nie tylko moimi problemami świat żyje. Jest wiele osób, które bardziej potrzebują pomocy, a ja zamęczam moich najbliższych złamanym  sercem. Jestem po prostu żałosna.
Oto do czego doprowadziło mnie jakże ślepe, nieodwzajemnione uczucie. Miłośćw moim przypadku, była zgubna.  Doprowadziła mnie do najgorszych z możliwych stanów. A Leon się jeszcze z tego cieszy. On i ta jego psuedo narzeczona, są zadowoleni widząc moje  zaszklone oczy i zbolałą minę.  Ludzki ból, jest dla nich pożywką. Byłam w stanie pokochać taką osobę. Ludzie mają rację mówiąc Serce nie sługa. 

- Vilu, znowu się smucisz - zatroskany ton mojej włoskiej przyjaciółki wybudza mnie z długich przemyśleń.
Posyłam jej blady uśmiech i ponownie wlepiam swój wzrok w brązową herbatę stojącą przede mną.
- Dobra, to lepiej nie będę mówić kogo widzieliśmy po drodze - mruczy zawstydzony Federico.
Ludmiła i Francesca natychmiast gromią go groźnym wzrokiem.
- Spokojnie, dziewczyny.  Nic się nie stało - zapewniam, czując nieprzyjemne pieczenie w oczach.
Pewnie wybierali suknie dla tej flądry. Ja już kompletnie nie wiem kim jest ta osoba, którą byłam w stanie pokochać.  Kim on jest?
- Federico, ogranicz się.  Ona cierpi, a ty dolewasz oliwy do ognia...
- A ja proponuję nie rozmawiać o Verdasie - wtrąca Ludmiła, delikatnie gładząc moją dłoń.
Współczucie, to ostatnia rzecz jakiej teraz potrzebuję.  Czym ono właściwie jest?
Pustymi słowami, które mają nas pocieszyć, a i tak to nic nie daję.

- Clara! Uspokój się - ten boski baryton dociera ze zdwojoną siłą do moich uszu, kiedy kłócąca się para wchodzi do kawiarenki.
Że też oni nie mają wstydu. Kłócić się w miejscu publicznym.
- Violu - Francesca mocniej ściska moją dłoń, kiedy moje oczy przybierają szklaną barwę.
 Nie płacz, nie płacz, nie płacz. Trudno, znowu płaczę.
- Leoś, ty naprawdę przesadzasz - piszczy kobieta, kiedy zajmują stolik.
Nosz ja nie mogę! Musiał mnie zauważyć, bo to nie przypadek, że zajęli stolik akurat obok nas.
Przypadków nie ma.  Jest tylko Verdas.
- Mówiłem ci, nie! - huczy donośnie szatyn, zwracając na siebie uwagę całego lokalu.
Człowiek, którego kocham nigdy nie krzyknąłby na kobietę.  Dostrzegam, że żyłka na szyi Federico zaczyna niebezpiecznie pulsować, kiedy dostrzega moje zaszklone oczy.  Mój przyjaciel,najlepszy.
- Fede, zostań. Ona pewnie tego nie chce. Leon to dupek, nie wart twojej złości - prosi Caugvilla, kiedy Włoch zrywa się, aby uderzyć źródło mojego smutku.

Wszystkie negatywne uczucia w jednej chwili zbierają się w jeden punkt i buchają we mnie niczym wulkan. Pod wpływem negatywnego impulsu zrywam się z wcześniejszego miejsca i czym prędzej wybiegam z kawiarenki,
Jego zapach, głos, świadomość obecności zaczęły mnie drażnić.  Nie potrafię przebywać z nim w jednym pomieszczeniu, nie czując smutku.
                                                    Boże, ja chyba ześwirowałam.









Po zostawieniu przyjaciół, jak najszybciej udałam się w stronę domu.  Chciałam odpocząć, od tego wszystkiego co stało się dziś, wczoraj, przez ostatni rok.  Biegłam przed siebie, nie patrząc na zmazany makijaż.  Mijałam ludzi potykając się o własne stopy. To tak bardzo boli.
Dlaczego jest taki podły? Dlaczego ja nie mogę o nim zapomnieć? Odpowiedź była tylko jedna.
Wciąż go kocham, choć nie chcę. Chciałabym, aby budził się przy mnie każdego ranka, i mówił jak bardzo mnie kocha.  Zostały mi jedynie wspomnienia

- Wszystko w porządku?
Wysoki, przystojny brunet z uroczymi dołeczkami, pyta czy dobrze się czuję.
Jasne gościu, czuję się wspaniale, po tym jak zobaczyłam mojego byłego z narzeczoną. 
Violetta, ogarnij się! On jest miły!
- Tak, dziękuję - szepczę z niewiadomych przyczyn zarumieniona.
Nigdy dotąd nie rumieniłam się przy chłopaku. Tylko Leon tak na mnie działał.
Najwyraźniej nie tylko on.
- Jestem Diego, a ty ślicznotko? - przedstawia się i delikatnie całuję moją dłoń.
Szybko spuszczam głowę na dół, aby nie dostrzegł moich purpurowych policzków.
Śmieje się cicho, unosząc mój podbródek do góry.
- Violetta - odpowiadam pewnie wyprostowując się.
Jest idealny, lecz nie umiem jeszcze z nikim się związać. To za trudne!
- Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy - oznajmia z tajemniczym błyskiem w oku.
Oszołomiona w końcu docieram do domu, i chwieję się lekko.
- Violetta, gdzieś ty była - zdenerwowany Federico stoi przede mną, czekając na wyjaśnienie.
Wszystko momentalnie zaczyna się kręcić, a przed oczyma pojawia się ciemność.
W dość szybkim tempie upadam na podłogę.










- Lepiej się już czujesz? - pyta zatroskana mama, wchodząc do mojego pokoju. Kiwam twierdząco głową i bardziej przytulam się do miękkiej poduszki.  Jestem jej ogromnie wdzięczna, że specjalnie dla mnie przerwała swój pokaz.
- Tak, mamo. To zwykłe omdlenie, nic wielkiego - zapewniam ją uśmiechając się leciutko.
Spogląda na mnie zdziwionym wzrokiem, i wzdycha cicho.  Na prawdę nic mi nie jest.
Powinnam docenić to, że wszyscy poświęcają mi tak dużo uwagi, a nie narzekać.
Oczywiście Violetta, ty zawsze musisz zrobić coś nie tak.
- Nic wielkiego? Lekarz powiedział, że jeśli nie będziesz się oszczędzać możesz wylądować w szpitalu -krzyknęła wymachując rękami na różne strony. Opatulam ją ramionami, przyciskając do swojego ciała.
- Obiecuję ci, że będę o siebie dbała, jestem już dorosła - wyznaję ze skruchą siadając na miękkiej konstrukcji. Mam najwspanialszych rodziców na świecie. Są tacy kochani!.

Po chwili słyszę lekkie trzaśnięcie drzwiami. Rozglądam się po pokoju i dostrzegam dość ważne dla mnie zdjęcie. Sama nie wiem, dlaczego mam je aż do teraz. Tego dnia Leon wyznał mi miłość przy blasku księżyca.  Nigdy o tym nie zapomniałam.  Po moim policzku spływa jedna łza rozpaczy.
Zaraz po niej pojawia się kolejna, i kolejna.  Tak bardzo chcę już o nim zapomnieć.
Tak bardzo bym chciała przeżyć spokojny dzień, i nie myśleć o nim.  Niestety, nie umiem.
Byliście kiedyś w podobnej sytuacji? Byliście zakochani, a z drugiej strony nienawidziliście tej osoby?.  Delikatny aczkolwiek mocny głos wyrywa mnie z innej rzeczywistości.  Moje usta układają się w szerokim uśmiechu na widok osoby, która powolnym krokiem zbliża się w moją stroną.
- Muszę ci coś powiedzieć! - zawstydzona mina Włoszki wprowadza mnie w atak śmiechu,
Natychmiast przestaję, gdy dostrzegam jej pocące się dłonie.
- Zamieniam się w słuch - staram się, aby mój głos brzmiał jak najbardziej poważnie.
Widać, że stało się coś, co nie daje jej spokoju.   Gestem głowy wskazuję, aby kontynuowała.
Francesca, co ty nabroiłaś?
- Byłam dziś u Verdasa - mruczy cicho przypatrując się mojej minie.
Wytrzeszczam oczy ze zdziwienia, i zakrywam usta ręką. Że co? Ona u Verdasa? 
Na prawdę nie śmieszny żart.  Nie mam ochoty na rozmawianie o nim.
- Dlaczego tam...
- Daj mi dokończyć - przerywa z lekkim zdenerwowaniem w głosie. Kiwam twierdząco głową, i opieram się o ścianę koloru beżowego.  - Chciałam wykrzyczeć mu, jakim jest żałosnym dupkiem i, że powinien żałować tego co zrobił. Zdziwiło mnie to co powiedział - kończy, a jej wzrok zatrzymuję się na bordowej sukience wiszącej obok sterty ubrań.
- Co odpowiedział? - pytam zaciekawiona dalszym przebiegiem zdarzeń.
Wypuszcza powietrze wahając się nad dalszą odpowiedzią. Przekręcam oczami, opierając się na łokciach.
- Że gdyby tylko mógł, sprawiłby aby to nigdy się nie wydarzyło - mówi, i zostawia mnie zupełnie samą i zdezorientowaną w pomieszczeniu.
Cholera! To niemożliwe.  On za mną tęskni.









                                                                              //////////////
                                                                      Witam was kochani!
                                                           Przybywam do was po tak długim czasie. 
                                                                 Cholernie się stęskniłam, wiecie? 
                                            Na początku z całego serca chciałam podziękować Blake, za pomoc
                                                                                 w rozdziale!
                                                    Kochanie, twój fragment dodał uroku temu rozdziału!                                                                                                               Praca z tobą to sama przyjemność!        
                                                         Mój komputer jest po prostu głupi, i robi mi to na złość!
                                                          Jak wam się podoba rozdział?
                                                        Uważam, że nie jest najgorszy! (Zdziwienie, nie?)
                                                          Nexty postaram się dodawać regularnie, dla was!
                                                            Kocham pisać, kocham blogspota, i kocham was!
                                                              Gdyby nie wy, nie byłoby mnie tutaj!
                                       Dziękuję wszystkim, którzy tutaj są i dodają mi motywacji!
                                                       Czasami myślę, co ja tutaj wgl robię!
                                                                 Leon wybiera suknię z narzeczoną!
                                                               Fiolka strasznie cierpi, kiedy to widzi.
                                                                Ma wspaniałych przyjaciół, którzy ją wspierają!
                                                         Poznaję przystojnego bruneta, i naglę mdleje!
                                                            Nie bójcie się Verdas ma serce i uczucia xD
                                                  Z mojej strony to chyba wszystko, czekam na opinię!



                                                                                                                                                                                      

                                                                                                                                        Maggie!
              
                                                   

środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 3: Nie Potrafisz


                                                                            
                                

                                                                         Z dedykacją dla * Rachel 




                                   ~  Myślę, że moim największym marzeniem jest latać.
                                       To naprawdę pomaga mi zbliżyć się do ciebie,
                                                  Teraz spójrz mi prosto w oczy, 
                                                    Poczuj bicie mojego serca.
                                                     Zapewniam cię, że będę,
                                                 Wiem, że latając jestem z tobą.

                                                                                                                 
                                                                  ~ Lodovica
                                                          
                                                                           
                                                
 - Nie mam ochoty na rozmowę z tobą - krzyknęłam wychodząc z lokalu. 
Włoszka w szybkim tempie zniknęła mi z oczu , i zostawiła sam na sam z tym dupkiem. Będzie musiała się gorzko tłumaczyć.
- Violetta wysłuchaj mnie. Poczekaj - złapał mnie za nadgarstek , a po moim ciele przeszło miliardy dreszczy. 
Jego dotyk, nadal tak na mnie działa.
Wprowadza mnie w obłęd . Przełknęłam głośno ślinę, a  w moim gardle pojawiła się niewidzialna gula.
- Leon, przestań wpieprzać się w moje życie , i zajmij się swoją narzeczoną - syknęłam w jego stronę, i wyrwałam się z uścisku. Spojrzał na mnie oczami pełnymi zdumienia. 
- Zazdrościsz jej? - spytał z cwaniackim uśmiechem. Zaśmiałam się głośno, zwracając uwagę przechodnich .
- Nie mam czego. Na jej miejscu już dawno bym cię zostawiła . Ty nie potrafisz kochać.
" Miłość" to słowo nieistniejące dla ciebie - wyznałam po chwili ciszy 
- I pomyśleć, że byłam z kimś takim - dodałam ze łzami w oczach. 
 Muszę w końcu uwolnić się od tego popieprzonego płaczu . On nie zasługuje na to, aby przez niego cierpieć . Za późno.  Spuściłam głowę na dół, i ruszyłam przed siebie. 
Byłam taka naiwna . Wierzyłam we wszystko co mówił, wierzyłam, że mnie kocha . A tymczasem mnie tylko wykorzystywał. Myślałam, że był tym jedynym.  Wierzyłam, że będziemy razem zawsze, w zdrowiu i chorobie .  Życie jednak piszę różne scenariusze.
Zostawiło po nim szary, niewidzialny ślad, który z każdym dniem mi o nim przypomina . Przypomina jak bardzo byliśmy szczęśliwi, i zakochani .  Cholerne zaufanie . I co teraz? Nie umiem i nie chcę o nim zapomnieć . Moje serce nadal bije w rytm jego serca, które prosi, abym wróciła do niego . Lecz nie mogę, za bardzo mnie zranił, nie wiem czy będę w stanie mu wybaczyć. Nigdy nie powinnam go poznawać . Wtedy było by mi zupełnie łatwiej . Nie znałabym takiej osoby jak Leon Verdas, i miałabym chłopaka, który by mnie kochał .
A teraz pozostało mi tylko cierpienie . Nic więcej.



                                                                                        ***

                                                                 
                                    
   - Federico, powinniśmy coś zrobić. Ona jest w kompletnej rozsypce - usłyszałam głos mojej najlepszej przyjaciółki. Z trudem powstrzymałam łzy i leciutko się uśmiechnęłam .
Oni się o mnie martwią, to takie miłe.    
- Wiem o tym, po jaką cholerę on wrócił? . Znowu namieszał w jej życiu, a było tak dobrze - burknął zły i przeniósł swój wzrok na Włoszkę . Złapała jego dłoń, i delikatnie go przytuliła.
W końcu się dogadują . Cieszę się, że przynajmniej im się układa . Mam nadzieję, że będą razem.  Wróciłam do swojego pokoju i bardziej okryłam się kocem . Westchnęłam cicho i spojrzałam w lustro . Widząc swoje odbicie przeraziłam się . Podkrążone oczy , rozmazany makijaż , a wszystko za sprawą tego dupka.  Nie wiem ile już łez wylałam. Nie wiem ile dni minęło od naszego spotkania . Ale tamten dzień był chyba jednym z najgorszych. Uświadomiłam sobie, że nigdy o nim nie zapomnę choćbym chciała. Usłyszałam pukanie drzwi, szybko poprawiłam włosy, a po chwili w pomieszczeniu pojawiła się Francesca.
Podeszła do mnie , patrząc na mój stan. Rzuciłam się w jej ramiona, mocząc jej jedwabną bluzkę. Przycisnęła mnie do siebie jeszcze bardziej
- Spokojnie, jestem tutaj - szepnęła cichutko, jakby nie chciała mnie urazić. Wytarłam łzy siadając na miękkiej konstrukcji. Przyglądała mi się z bólem w oczach.
- Dlaczego to tak boli ? - zapytałam ściszonym głosem. - Nie mogę się pogodzić z tym, że tak cholernie mnie zranił, a mimo to go kocham - dopowiedziałam zrezygnowana tuląc się do poduszki.  Rozmyślała przez chwilkę, po czym szybko podniosła się z miejsca.
- Chodź - pociągnęła mnie za rękę do salonu. Rozkazała abym nie ruszała się z miejsca, a ja twierdząco pokiwałam głową. Czuję się jakbym była małym dzieckiem, którym rodzice pod wpływem kary zakazali wychodzić z domu.  Zaśmiałam się, a ona zmroziła mnie wzrokiem. 
Po chwili przyszła z dwoma kieliszkami i dwoma butelkami Whisky.  Klasnęłam w dłonie szczęśliwa. Do moich uszy dobiegł cichot Cauvilgi. Upiłam łyka wina, a w moich ustach rozpłynął się ten cudowny smak. 
- Jak myślisz, co z tobą i Federico - zaczęłam niepewnie rozmowę. Wzruszyła ramionami wlewając do szklanego naczynia kolejną porcję. Przecież dobrze wiem, że nadal go kocha. Tylko nie chcę się do tego przyznać, bo boi się, że ponownie ją wystawi.
- Nic, Violu. Jesteśmy przyjaciółmi, to wszystko - odpowiedziała beznamiętnie wpatrując się w sufit. Roześmiałam się głośno i napotkałam jej groźną minę.  Wiem, coś o tym kiedy chcesz ponownie komuś zaufać, a nie możesz. Bo duma ci na to nie pozwala.
- Jasne, może ty tak uważasz, ale ja zdania nie zmienię - wymamrotałam posyłając jej zniewalający uśmiech. Odwzajemniła go i udała się do kuchni po więcej alkoholu.
Muszę wymyślić plan, aby ich połączyć. Na pewno im się uda, jestem tego pewna. Kiedy ktoś jest zakochany wie jakie to wspaniałe uczucie. Nie można temu zaprzeczać, trzeba działać, aby nie stracić tej ważnej dla nas osoby.  Ja już straciłam swoją szansę na miłość, im nie pozwolę tego tego zrobić.
     





                                                                                          ***



Budzę się słysząc szepty obok mnie. Niezadowolona przekręcam się na drugi bok i dostrzegam Federico, który burczy coś pod nosem.  Łapę się za obolałą głowę, rozmasowując skroń  . Czuję, że zbiera mi się na wymioty. Zatykam usta dłonią i szybko biegnę w stronę toalety. Kiedy kończę, opłukuję buzię i wracam do znajomych. 

- Chyba mamy do pogadania - oznajmia cierpko Alonso, i spogląda na mnie i Włoszkę.
Puszczam mu oczko i wzdycham głęboko. 
- Niby o czym? - pytam zdziwiona jego zachowaniem. 
Jesteśmy dorosłe i możemy robić co tylko chcemy. Nikt nie ma prawa nam rozkazywać
- Fede, o co ci chodzi?. To nasza sprawa - burknęła zła Francesca, i połknęła tabletkę.
Jest w zupełnie takim stanie jak ja. Wczoraj chyba jednak trochę przesadziłyśmy
- Naprawdę?. To dlaczego wczoraj musiałem się tłumaczyć sąsiadce, czemu dobierałyście się do jej 30 letniego męża - warknął chłodno w naszą stronę. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia podobnie jak moja towarzyszka. Zrobiło mi się odrobinkę słabo, więc usiadłam na kanapie.
- Nic nie pamiętam, jedynie to, że rozmawiałyśmy. Później film się urywa - mówię szybko wymachując rękami na różne strony.  
Jest mi cholernie wstyd. Jak my mogłyśmy to zrobić? Trzeba jak najszybciej przeprosić Candy.  Pewnie nam tego nie wybaczy.
- I wypiłyście pięć butelek Whisky - kpi z naszego zachowania. 
Prycham zakładając ręce na piersi. Nie musi nam tego wypominać, mam tego świadomość.
Teraz pozostaję tylko zapomnieć.
- Idę wziąć prysznic. Musimy to posprzątać - jęczy z niezadowoleniem przyjaciółka, i powolnym krokiem rusza w stronę swojego pokoju. Boże, jest mi tak głupio.
Lecz tak na prawdę nie żałuję tego. Wtedy choć na chwilę zapomniałam o Verdasie, byłam skupiona tylko na sobie. Miałam gdzieś jego i miłość, którą do niego czuję.
Zamykam oczy próbując się uspokoić. Chyba znowu będę musiała wziąć tabletkę na uspokojenie nerwów. - Violetta, idź otwórz - fuka Włoch. Niechętnie wstaję i przekręcam klucz. 
- Niespodzianka - piszczy entuzjastycznie Ludmiła i przytula mnie bardzo mocno,
Oddaję uścisk całując jej oba policzki. Blondynka wchodzi do pomieszczenia i wita się z lokatorem. Tak bardzo się cieszę, że wróciła. Będę mogła ją mieć przy sobie, już zawsze.






////
Taa, wiem że jesteście źli xD
Bo rozdział dodaję praktycznie po 3 tygodniach. No ale już mówiłam,
miałam problemy prywatne i nie miałam go jak dodać.
Ale od teraz serio się postaram, choć to rok szkolny.  Nexty będą w sobotę!
Przed wami ukazuję się trójeczka, która pewnie wszystkich zaskoczyła. 
Rozmowa Leona i Violetty. Martwiący się przyjaciele i przyjazd Luśki!
Dziewczyny nieźle narozrabiały, alkohol źle na nich wpływa. 
Gdyby nie Federico, wszystko by się potoczyło inaczej.
Naszła mnie ostatnio wena, że przez parę rozdziałów Fiolka
będzie czuła wielką nienawiść do Verdasa. ( Jeszcze około 2)
Oczywiście, nie martwcie się Leonetta będzie!
Wydaję mi się, że rozdział jest taki średni, no ale to już wy ocenicie!
Btw, zapraszam do zakładki * Bohaterowie* !
To chyba tyle na dziś. Jeszcze tydzień, bek nie?
I wgl zazdroszczę tym, którzy pojechali na VL!
Wybaczcie za błędy!




Kocham, so much ♥




Wika xoxo


wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 2: Straciłam

         
                                                                 
                                                         
                                                                *  Z dedykacją dla Katie *


                                                                                                                                      

- Violu, dobrze się czujesz ? - pyta zmartwiona Włoszka , spoglądając na moją bladą twarz.
Podsuwa mi krzesełko,  na którym siadam . Oddycham głęboko próbując uspokoić nerwy.
Przed moimi oczami nadal wirują ogniki, które spowodowane były całą sytuacją . 
- Może pójdę po coś do picia - duka i rusza w stronę kelnera .  Moje serce przybiera szybki rytm . Verdas . V E R D A S . Pieprzony dupek . Dlaczego znów się tutaj pojawia ?.
Czuję, że Bianca nie mówi mi całej prawdy. A co jeśli wraca tu , bo nadal mnie kocha ?
Nie Violetta , nie wierz w te bajeczki, on nigdy się nie zmieni.  Po chwili czarnowłosa zjawia się obok mnie. Z zachłannością wypijam napój i odstawiam szklane naczynie na stolik . 
Wstaję z dotychczasowego miejsca i chwieje się lekko. Nie mogę pokazać, że jestem słaba, to nie w moim stylu. Chodź moje nogi trzęsą się jak galareta, stoję na wysokich szpilkach i dumnie wypinam pierś do przodu . 
- Matko, spójrz tam - przyjaciółka wskazuję palcem na drzwi . Przełykam głośno ślinę , i z wymuszonym uśmiechem odwracam się za siebie . Zszokowana otwieram buzię ze zdziwienia , na widok ludzi, którzy witają się z gośćmi.  To on i jego dziunia . 
Wyprzystojniał - myślę . Jego grzywka jest tradycyjnie postawiona na żel, a czarny garnitur dodaję uroku . Rozgląda się po sali, a ja udaję, że szukam czegoś w torebce . Mimo to dostrzega mnie . Powolnym krokiem podchodzi do mnie, dokładnie obserwując każdy zakątek mojego ciała . Na mojej twarzy pojawia się delikatny rumieniec .
- Violetta, minęło tak dużo czasu. Tęskniłem - oznajmia pewnym siebie głosem i przytula mnie do swojego ciała, jakby nigdy nie chciał mnie z niego wypuścić . Odpycham go mocno i zakładam ręce pod piersi .
- Wystarczająco, aby o tobie zapomnieć - syczę zdenerwowana posyłając mu groźne spojrzenia . Niech wie, że mu nie wybaczę . Straciłam dwie najważniejsze rzeczy w życiu. Miłość i dziecko . I to wszystko przez niego .
- Ja nigdy nie zapomniałem . Gdybyś mi wybaczyła, nie byłoby tej całej szopki - odpowiada i łapie moją dłoń . 
Prycham na jego słowa i zaczynam się śmiać . Zdezorientowany podnosi ku górze swoją brew.
- Nie bądź żałosny , Leon . Idź do swojej laluni, a odemnie trzymaj się z daleka - warczę zła i odchodzę w nieznanym dotąd kierunku . W oczach szatyna pojawia się cwaniacki błysk . 
Wchodzi na scenę i poprawia swój krawat . W sali zapanowuję cisza . 
- Chciałem ogłosić coś ważnego . Clara bardzo cię kocham , i chcę żebyś wiedziała, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie - mówi przenosząc swój wzrok na mnie .
W moich oczach natychmiast pojawiają się łzy . Zrobił to specjalnie, wiedział , że tak będzie.
Watson szczęśliwa rzuca mu się na szyję i całuję namietnie . Wybiegam z pomieszczenia, zalana łzami, i biegnę przed siebie nie zwracając uwagi na przechodnich . Słyszę jeszcze krzyki Francesci, ale nie odwracam się . Nagle jeden z obcasów łamie się, a ja upadam na chodnik . Czuję przeszywający ból w kostce . Ostatkami sił udaje mi się dotrzec do domu . Wpadam do mieszkania, i przytrzymuję się szafki stojącej obok . 
- Boże, co ci się stało - krzyczy przerażony Federico . Nie umiem wydobyć z siebie słowa, więc chłopak sadza mnie na kanapie i przytula do swojego torsu . Z ledwością wciągam powietrze dławiąc się łzami . 
- Już cichutko, jestem przy tobie - szepczę dwudziestopięciolatek opatulając mnie ramionami . 
-To przez niego prawda ? . Kiwam twierdząco głową a brunet zaciska ręce w pięści . 
-Zabije gnoja - burczy i delikatnie się podnosi . Siadam na jego kolana , nie pozwalając mu odejść . Chcę żeby był przy mnie . Jest dla mnie jak starszy brat . Potrzebuję go . 
Okrywa mnie kocem, i całuje w czubek głowy.  - Pójdę do siebie, dziękuję ci - chlipie i ruszam w stronę swojego pokoju . Zamykam drzwi na klucz , i siadam opierając się o ścianę. Chciałam być silna, próbowałam, lecz nie mogę . Dzisiejszą przemową ponownie roztrzaskał moje serce na kawałki.  Jak mogłam być z takim człowiekiem . Jest podłą świnia i nic tego nie zmieni . N I C .




                                                                  ***

 
- Leon, nie mam już siły - jęknęła zmęczona szatynka w stronę chłopaka . Ścisnął mocniej jej rękę, dodając otuchy . Chciał pokazać jej, że jest dla niego bardzo ważna.
- Kochanie, już niedaleko - odpowiedział tajemniczo, całując ją w policzek . Przybrała zirytowany wyraz twarzy i przytuliła się do jego ramienia . - Jesteśmy - dopowiedział szeroko się uśmiechając.
Brązowooka wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia , i zaniemówiła . Było tam magicznie . 

                                                                                                     
                                                                
                                                                                        
                                                       

- Skąd znasz to miejsce - zapytała , kiedy usiedli na pobliskiej ławeczce .
 Lekki wietrzyk poruszał koronami drzew, a przepiękny horyzont dodawał mu uroku . Głęboką ciszę przerwał śpiew ptaków . 
- Chodziłem tutaj z rodzicami , gdy byłem mały - wyznał patrząc przed siebie . 
Żadne z nich nie chciało zniszczyć tak pięknej chwili . Szczęśliwi i radośni , cieszyli się tym wspaniałym momentem . Mężczyzna zbliżył się do swojej ukochanej . Płatki róż powoli zaczęły spadać na ziemię . Złączył ich usta w delikatnym pocałunku .  



Z błogiego snu wyrywa mnie natarczywy dźwięk telefonu . Niezadowolona przekręcam się na drugi bok i naciskam zielony przycisk . 
- Halo - mruczę masując obolałą szyję .  Spanie na kanapie , nie było jednak dobrym pomysłem . 
- Vils , nie wiesz jak się cieszę, że odebrałaś . Już myślałam, że coś się stało - piszczy entuzjastycznie Ferro, a ja przekręcam oczami . No cóż, ona zawsze ma dobry humor.
- Przepraszam, nie słyszałam , że dzwoniłaś, bo akurat spałam - mamroczę pod nosem, upijając łyka lemoniady . Wgryzam się w soczyste jabłko, a w moich ustach rozpływa się ten cudowny smak . 
- O czym śniłaś ? - spytała wesoło, a ja zakrztusiłam się jedzeniem . Zaśmiała się cicho , a ja się wzburzyłam . 
- O moich byłym, i nie chcę tego wspominać - burknęłam przybierając smutną minę . 
Było, minęło . Adiós.
- Matko, wybacz mi , nie wiedziałam - próbowała się tłumaczyć , tym razem to ja się zaśmiałam . Zawsze wie jak poprawić mi humor .
- Nic się nie stało, miśka muszę lecieć, trzymaj się . Do zobaczenia - dodałam i rozłączyłam się . 
Ludmiła wraca do BA na stałe , już jutro . Jestem taka szczęśliwa, że będę mogła ją mieć na co dzień . Znam się z Argentynką od dzieciństwa . Zawsze przy mnie była, dopóki nie wyjechała razem z matką . Słyszę szepty , więc szybko spoglądam w stronę drzwi . Oni razem ?
- Dlaczego masz taką minę ? . Zobaczyłaś ducha - roześmiał się Alonso, a Włoszka zawtórowała . Spojrzałam na nich zdziwiona . 
- Pierwszy raz od bardzo dawna , widzę was razem uśmiechniętym , mam prawo - oburzyłam się jak małe dziecko .
 Podeszli do mnie i mocno uścisnęli . Odwzajemniłam gest , jeszcze bardziej ich do siebie przyciskając . Moje przypuszczenia są prawdziwe ?
- Zostaliśmy przyjaciółmi , mam powoli dosyć tych kłótni - zgasiła mój entuzjazm Cauvilgia .
Westchnęłam.
- Ja wiem, że łączy was coś więcej ..
- Może chodźmy już na te zakupy - rzuciła poddenerwowana . 
Klasnęłam w dłonie, i złapałam ją za rękę . Zgarnęłam torebkę i pociągnęłam ją w stronę galerii.



                 
                                                                 ***
      
                                                                         
                                                                      


- Chodźmy do kawiarenki . Jestem głodna - narzekałam , łapiąc się za brzuch .
Od ponad dwóch godzin , chodzimy po sklepach , i szczerze mówiąc jestem wykończona . Nie spodziewałam się, że kupowanie ciuchów , może być takie męczące .
- Ale ty jesteś niecierpliwa - popatrzyłam na nią morderczym wzrokiem . - Okej, okej ,- podniosła ręce w geście obronnym , wybuchłam niepohamowanym śmiechem.  Weszłyśmy do pomieszczenia, i usiadłyśmy przy wolnym stoliku . Po chwili podszedł do nas kelner .
- Poprosimy numer 3 , i czerwone wino - odczytała przyjaciółka , i podziękowała gestem głowy.
Bardzo długo wpatrywałam się w beżowe ściany budynku .
- Wiesz, że Lu wraca już jutro ? - pytam , kiedy Cauvilgia przegląda swojego Macbook'a .
Podniosła wzrok z urządzenia i kiwnęła głową . - Nie cieszysz się ?
- Violetta, jasne, że tak . Co za głupie pytanie - oznajmiła cicho, upijając łyka wina .
- Przepraszam, ...
- To ja przepraszam, nie powinnam się tak denerwować - odpowiedziała łapiąc mnie za rękę.
Wymusiłam uśmiech ,
- Verdas tu idzie , kryj się - krzyknęła , nakładając na siebie kaptur . Schyliłam głowę na dół, patrząc na moje nowe buty . Nie chcę się dłużej ukrywać, to nie ma sensu . Mieszka tutaj i często będę go spotykała .
- Czego chcesz - wrzasnęłam , aby każdy mnie usłyszał . Wszystkie oczy zostały skierowane na mnie
Nienawidze go , tak bardzo nienawidzę .
- Muszę ci coś powiedzieć .......




///
Hej miśki ♥
Przychodzę z rozdziałem po około trzech tygodniach ,
Cóż dużo mówić, byłam na wakacjach i nie miałam
jako tako dostępu do internetu .
Chciałam wam bardzo podziękować za wszystkie
miłe komentarze pod jedyneczką ^-^
Jesteście wspaniali, nie wiem co napisać ;D
Next taki, ugh no nie wiem, nie specjalny ;*
Jak widzicie Leon po raz kolejny rani Fiolkę.
Poznacie parę jego twarzy , hyhy ;]
Feduś i Fran zostają przyjaciółmi, a
Verdas ma coś ważnego do powiedzenia ;*
Zakończyłam w takim momencie, i
stęskniłam się za wami .
Jakbym zapomniała o miejscu, piszcie .
Zapraszam do Shota, który na was czeka ;>

Kocham was !


Maggie, Wika ;*


                                                                                                         

środa, 29 lipca 2015

One Shot: 10 tysięcy wyświetleń


                           

                                                     
                                                                                                                                              Nie mów mi o czym myślisz.
                                                                                                                                                         Wierzę, że wiem.
                                                                                                                                                Tylko spójrz na mnie chwilę.
                                                                                                                                                           A odgadnę to.
                                                                                                                                                Tak trudno było cię  kochać,
                                                                                                                                                       i przestawać kochać.
                                                                                                                                             I na końcu tej drogi znajdywać 
                                                                                                                                                       siebie po raz kolejny.


                                                                                                                                               W twoich oczach nie ma tajemnic.

                                                                                                                                                        Mogę to zobaczyć.
                                                                                                                                                  Zawsze masz słowa, które
                                                                                                                                                  sprawiają, że czuję się dobrze.
                                                                                                                                             Tak trudno było kochać, i powracać
                                                                                                                                                              do miłości.
                                                                                                                                                 Jeśli miłość jest prawdziwa, 
                                                                                                                                                    wszystko może się stać.

                                                                                                                                                                            ~~Leonetta





Siedziała samotna i smutna jak każdego dnia, kiedy tu przychodziła.  Była nikim i czuła się tak samo. To miejsce było jej jedynym przyjacielem. To drzewo, to właśnie z nim dziewczyna rozmawiała najczęściej.  Wspominała czasy, kiedy była naprawdę szczęśliwa. 
Miała wszystko o czym mogła pomarzyć. Kochających przyjaciół, rodzinę i chłopaka.
Niestety los zadecydował inaczej i postawił ją w zupełnie innej sytuacji. Została sama, bez nikogo. Życie dało jej w kość i pokazało prawdziwe cierpienie.  Pokazało, że nie zawsze zaczyna i kończy się szczęśliwie. Z oczu szatynki popłynęły gorzkie łzy rozpaczy, które spłynęły po jej chudych policzkach wraz z makijażem. Nie mogła dalej tłumić w sobie bólu, choć próbowała być silna. Nie mogła wytrzymać nieustającego żalu i rozpaczy, który zawładnął całym jej ciałem i duszą. Tak bardzo chciała cofnąć czas, i powrócić do dawnych lat. Zadawała sobie pytanie - dlaczego ja ? . Dlaczego to właśnie ją Bóg wybrał na ofiarę losu.  Przecież nie zrobiła mu nic złego, nic mu nie zawiniła .W sercu pozostała pustka i ciemność, której nic nie potrafiło zapełnić. Cała radość prysnęła jak bańka mydlana, i zniknęła wraz z tym kim była kiedyś. Z wesołej i zakochanej dziewiętnastolatki do nieszczęśliwej i zagubionej. Mogło się to wydawać głupim snem.  Marzyła aby obudzić się pewnego ranka wtulona w poduszkę. Zjeść śniadanie z rodzicielką , spędzić mile dzień . Podkuliła nogi pod brodę i po raz kolejny rozpłakała się jak małe dziecko. Robiła to za każdym razem kiedy o nich myślała. Tęsknota i emocje były silniejsze od niej.

- Mamo, ale obiecaj, że szybko wrócisz - mówiła bliska płaczu, a jej policzki przybrały blady kolor. Była jej jedyną bliską osobą oprócz znajomych.
- Obiecuję, Violu. Federico zaopiekuj się nią - odpowiedziała ze skruchą kobieta i przytuliła chłopaka. Następnie podeszła do córki i wtuliła ją w swoje ciało, jakby nigdy nie chciała jej wypuścić. Pożegnała się z parą, po czym ruszyła w stronę samolotu.
- Nie martw się, niedługo znowu tu będzie - mruknął szatyn i wziął ją za rękę.

-Tak bardzo za tobą tęsknie - szepnęła chowając twarz pomiędzy kolana.
Dziś mijała trzecia rocznica od śmierci pani Castillo. Obiecała, że wróci. Samolot, którym leciała roztrzaskał się na miliony kawałeczków, tak jak kruche serce dziewczyny. Zginęła na miejscu. A ojciec, cóż jednym słowem miał ją gdzieś. Ciągle był zapracowany i wyjeżdżał w delegacje. Kiedy znalazł sobie nową kochankę wyjechał Buenos Aires i ślad po nim zaginął. Pozostały tylko wspomnienia. 
Najbardziej zawiodła się na swoich przyjaciółkach. Nie spodziewała się, że mogą zrobić coś tak okropnego. Wyjęła ostre narzędzie z kieszeni i przejechała nim po skórze. 
Obiecała sobie, że nigdy więcej tego nie zrobi lecz, nie umiała przestać. To było za silne.
Krew lała się kropelka po kropelce

- Patrzcie idzie nasza księżniczka - śmiały się prosto w twarz dziewczynie jej przyjaciółki, Lara i Ludmiła.  Były jak siostry, ale ktoś postanowił to zniszczyć. 
- Dziewczyny co wam jest - spytała zdziwiona i jednocześnie roztrzęsiona 
To nie był najlepszy moment na rozmowę. 
- Federico nam wszystko powiedział. Jesteś zwykłą szmatą - syknęła w jej stronę Ferro , a oczy brązowookiej zaszkliły się.
Kochanie , chodź tutaj - zawołała , a Włoch w ekspresowym tempie zjawił się obok niej. 
Złapała go za rękę, i z dumą udała się do parku

Wspomnienia zawsze wracały. Były podłe, skoro uwierzyły temu kłamcy. Wiedziała, że nic nic nie trwa wiecznie.
Nagle zauważył ją chłopak, który przechodził obok przypadkiem.  Zmartwiło go, że siedzi tam bez znaku życia, więc postanowił do niej podejść.
- Cześć, Leon jestem. Co się stało - spytał a ona podniosła głowę na wysokość ramion.
Spojrzał w jej oczy i dostrzegł w nich smutek. Na zewnątrz kryła się naprawdę piękna dziewczyna.
- Cześć. Wiesz, poznałam cię przed chwilą nie wiem czy mogę ci powiedzieć - zaśmiała się pierwszy raz od bardzo dawna . Szatyn usiadł obok niej i przyjrzał się jej dokładnie.
- Wiem, że to może dziwne, ale możesz mi zaufać - powiedział ukazując rząd swoich białych ząbków
Przystojniak - pomyślała. 
- Tak w skrócie mówiąc, straciłam wszystko - burknęła i przybrała zirytowany wyraz twarzy.
Nie lubiła o tym mówić. To za bardzo bolało.
- Jak to , wszystko - zapytał zdziwiony jednocześnie patrząc w niebo.
Westchnęła cicho i odwróciła wzrok w drugą stronę.
- Rodzinę,  przyjaciół , chłopaka , zostałam sama - oznajmiła cicho i oparła się o pień drzewa.
Dwudziestolatek widząc, że dziewczyna powstrzymuję łzy przytulił ją do siebie, a ona wtuliła się w jego tors jeszcze bardziej.
Nie przeszkadzało mu to, że moczy jego koszulę.  Mimo, że znał ją parę minut wiedział, że jest wspaniałą osobą.  Została potwornie skrzywdzona przez los.
 - Przepraszam , to chwila słabości - podniosła się z ziemi otrzepując spodnie. Otarła łzy.
 Dziękuję za troskę , i mam nadzieję do zobaczenia . Cześć - machnęła mu ręką na pożegnanie, a on dopiero po chwili zorientował się, że nie zna jej imienia.
- Poczekaj chwilkę.  Jak masz na imię - krzyknął  i pobiegł w jej kierunku .
 Dotknął jej delikatnej dłoni i wzdrygnął się na ten gest . Po raz kolejny jego usta ułożyły się w delikatnym uśmiechu.
- Violetta.  Violetta Castillo . Tu masz mój numer - podała mu karteczkę i ruszyła przed siebie.
Leon w środku ucieszył się jak się małe dziecko. Cieszył się, że mógł ją poznać bliżej.
Szczęśliwy udał się do swojej posiadłości . Po paru minutach był już w domu.
- A coś ty taki szczęśliwy - zadała pytanie młodsza siostra Verdasa , Francesca.
Westchnął ma co ona puściła mu oczko.
- Poznałem dziewczynę - mówił szczerząc się.  Jest taka idealna - dodał i klasnął w dłonie, a Fran wybuchła niepohamowanym śmiechem.  Spojrzała na jego minę i momentalnie spoważniała.
- Widać, że nieźle się ją zauroczyłeś - fuknęła pod nosem upijając łyka zimnego napoju.
Przekręcił oczami i usiadł na blacie kuchennym . Nie spodziewał się, że dziewczyna, którą pozna przypadkiem, aż tak mu się spodoba.


                   
                                                                      ***





- Znowu się spotykamy, to przeznaczenie - zacichotał zieloonoki przeszukując spodnie .
Szatynka zaśmiała się głośno , a on zawtórował. Uwielbiali swoje towarzystwo.
Spędzali każdy dzień razem, śmiejąc się i dobrze bawiąc
- Jesteśmy przyjaciółmi, chodzimy do tej samej szkoły/ raczej zawsze tak będzie - dodała a on przybrał smutny wyraz twarzy. Spojrzała na niego zdezorientowana i zaskoczona.
- Ej, co jest ? Powiedziałam coś nie tak - zapytała troskliwie i dotknęła jego policzka.
Poprawiła swoją bluzkę, a on spuścił wzrok w podłogę.
- Nie, wiesz pokłóciłem się z mamą. Muszę już iść. Pogadamy później. Cześć - fuknął i pocałował jej policzek na pożegnanie.
Zaczerwieniła się i zawstydzona odwróciła się napięcie. Natomiast on przygnębiony ruszył do parku.
Zasmuciło go to, że Castillo traktuję go tylko jako przyjaciela.  Przez ostatnie miesiące poczuł do niej coś więcej.  Każdy jej szczery uśmiech, wprowadzałam go w obłęd i potrafił rozjaśnić nawet najgorszy dzień.  Tonął w jej oczach, które przypominały kolor czekolady . Były tak słodkie jak ona.
Był zły na siebie, że jest takich tchórzem i nie potrafi wyznać jej prawdy. Był bezradny.  Darzył szatynkę bezwartościową miłością, i chciał , aby ona darzyła go takim samym uczuciem. Ale nie umiał jej do tego zmusić.  Nie wiedział, że oboje są w sobie zakochani.
Nie wiedział, że nie jest dla niej obojętny.  Zakochała się w nim od pierwszego wejrzeniu, kiedy po raz pierwszy go spotkała . To był dla niej pamiętny dzień.
- Federico , przyjeżdżaj do Resto. Mam ochotę się porządnie schlać - warknął do telefonu i usłyszał tylko rozłączenie rozmowy.  Chciał całe swoje cierpienie utopić w alkocholu.  Nic więcej nie było mu w stanie pomóc. Kiedy Caphone zjawił się w klubie, Leon opowiedział mu całą historię związaną z dziewczyną. Co chwila popijał kieliszek wódki, aby dodać sobie otuchy
- No stary, naprawdę dziwna sprawa - zdziwił się mężczyzna.
Może powinieneś jej wyznać co czujesz - dopowiedział i zaczął bawić się kluczykami od samochodu.
Verdas szybko podniósł się z miękkiej konstrukcji .  T.o J.e.s.t T.o - pomyślał
- I to jest dobry pomysł, dziękuję - jęknął z zachwytem i odrobinę się zachwiał, po czym powolnym krokiem udał się w stronę domu Violetty.  Kierowały nim niesamowite emocje , które tylko pogorszył pijąc.
Doszedł na miejsce i głośno zapukał. Po chwili stanęła za nimi dziewiętnastolatka.  Wbił się w jej usta, a ona oddała pocałunek.  Oderwali się od siebie, stykając się czołami i oddychając głęboko.
Szatynka zorientowała się co stało się przed chwilą i odsunęła się od niego
- Dlaczego to zrobiłeś - spytała i usiadła na kanapie , a on dołączył do niej . Przysunął się bliżej i przypatrywał się jej minie.
- Wiem, że jestem pijany , ale nie mogę tego dłużej ukrywać.  "Je''taime " Violetta - wyznał, a ona szczęśliwa rzuciła mu się na szyję . Tak długo na to czekała .
- Ja ciebie też kocham - szepnęła ze łzami w oczach i pocałowała go namiętnie




                                                                       ***





- Francesca , on się wścieknie.  Nie może się dowiedzieć - szlochała rozpaczliwie i wtuliła się w siostrę swojego chłopaka.  Jak mogła być aż tak głupia ?  To po części była też jego wina, oboje zawinili.
- Violu, musisz mu powiedzieć. Znam go i wiem, że na pewno się ucieszy - odpowiedziała ściszonym głosem.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem , a w nich stanął przestraszony chłopak. Przerażony telefonem od dziewczyny podbiegł do niej i objął ją ramieniem.
- Przyjechałem jak najszybciej mogłem.  Kochanie, co się stało - zapytał ocierając jej kapiące łzy.
Spojrzała na niego i po raz kolejny spuściła wzrok. Bała się jego reakcji.
- Może ja was zostawię - powiedziała zakłopotana szatynka w stronę siedzącej pary.
Musieli porozmawiać na spokojnie i sami.
- Fran zostań proszę - mruknęła jej przyjaciółka.  Czarnowłosa z powrotem usiadła na kanapie i dodała jej otuchy, łapiąc ją za rękę.
- Przepraszam cię, jestem pewna, że po tym co usłyszysz mnie zostawisz - mruknęła do niego, a on wskazał aby kontynuować .  Nie planowaliśmy tego wiem, ale co się stało to się nie odstanie.
Jestem w ciąży - dodała a mężczyzna z wrażenia zachłysnął się wodą.
Jak najszybciej uciekła z salonu , zamykając się w sypialni.  Zsunęła się ciałem w dół i oparła o ścianę.
Dobrze wiedziała, że tak będzie.  Przecież byli tacy młodzi . Nie byli gotowi na dziecko.
Głupia wpadka zniszczyła całe ich życie. Lecz w głębi duszy cieszyła się, że nosi w sobie małą istotkę, która za parę lat będzie mówić do niej " mamo" . Będzie budzić ją każdego dnia .
Złapała się za rękę i uśmiechnęła się pod nosem . Kocham cię - szepnęła.
- Violu - usłyszała . Słońce , cieszę się, że w tak młodym wieku zostanę ojcem . To właśnie z tobą chciałem założyć rodzinę. Otwórz , proszę cię - błagał i zaczął dobijać się do drzwi.
- Naprawdę ? . Myślałam, że będziesz zły - przytuliła się do jego ciała i pocałowała delikatnie.



5 lat później .

- Tatusiu, przestań - krzyczała Natalia w stronę Leona, który turlał się po podłodze i łaskotał małą .
Czterolatka była oczkiem w głowie tatusia.  Spędzała z nim bardzo dużo czasu.
Nikt nie spodziewał się, że tak własnie zakończy się ich historia. Zostali jedną, wielką rodziną.
- Pani Verdas przyłączy się pani - zapytał uwodzicielskim głosem żonę, a ona zaśmiała się cicho.
Byli już trzy lata po ślubie. Czas mijał nieubłagalnie szybko .
- W moim stanie to nie wskazane - oznajmiła z uciechą i wskazała na brzuch.
Szatyn zrozumiał o co chodzi , i podbiegł do niej po czym zakręcił wokół własnej osi
- Słońce, tak się cieszę . Córeczko , będziesz miała rodzeństwo - podszedł do córki i przytulił ją.
Dziewczynka klasnęła w rączki a para zaśmiała się po raz kolejny . Wreszcie mogli być razem.



                                           
                                               

                     Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co ci się nie trafi <3





/////
Zapraszam do zakładki * Bohaterowie* 
Obiecywałam Shota , a więc jest .
Zostawię te wypociny bez komentarza XD
Miało wyjść lepiej , ale beztalencie Wikusi się ukazało
Dziękuję za wszystko , kochani ♥
Bardzo się cieszę, że ze mną jesteście ^-^
Dodajecie mi dużoo motywacji :D
Popłakałam się jak zobaczyłam te dziesięć tysięcy ;*
Nie wyobrażacie sobie jaka jestem szczęśliwa ;)
Rozdział postaram się dodać około soboty albo jeszcze w tym tygodniu .
Miłych wakacji tak wgl :D


Kocham was ♥


 Wasza Maggie
                                                           

                                                                                                                                                   

wtorek, 14 lipca 2015

Sorpresa ! ♥


                                                             



Cześć miśki ;*
Dziś niespodzianka dla was ♥
Serdecznie zapraszam na bloga, którego założyłam wspólnie z All you need is believe
Zachęcam do zamawiania Shotów, a takżę przeczytania pierwszego postu ^-^
Napisałyśmy go wspólnie , mam nadzieję , że wam się spodoba .
Oto link :  >  LINK     <

Ogłoszenia :  
Niżej jest pierwszy rozdział, wasze komentarze mnie mega motywują !
Naprawdę chcę wiedzieć ile was czyta te moje wypociny ♥
A także nie wiem czy pojawi się w sobotę next , najprawdopodobniej
będę na wakacjach a tam nie będę miała komputera , wifi będzie
Także skarby jakby co nie zdziwcie się ;*

( Otro dia mas - Lodovica ) - Kocham wy też ? ?



Maggie ;*

sobota, 11 lipca 2015

Rozdział 1: Wraca


                                                                               

                                                         *  Z dedykacją dla wszystkich czytelników *                   




- Jak mogłeś, Leon - szepnęła brunetka zalewając się łzami, które spływały po jej policzku niczym wielkie krople deszczu. 
Podszedł do niej, i chciał ją przytulić, ale ona tylko odsunęła się od niego.
- Violu, proszę cię to był tylko jeden raz, musisz mi wybaczyć. - błagał i klęknął na kolana.
W jego oczach pojawiła się mała iskierka nadziei
- Byłaż aż taka zła w łóżku, że musiałeś znaleźć sobie inną - łkała trzęsąc się niemiłosiernie.
Kochała go najmocniej na świecie . Nie mogła uwierzyć, że był zdolny aby ją zdradzić
- Byłem pijany - powiedział cicho chowając twarz w dłoniach, przerwała mu ...
- To cię nie usprawiedliwia - warknęła w jego stronę .  
Jeszcze dziś się wyprowadzę. Wszystko zniszczyłeś. To koniec - dodała i ruszyła do pokoju pakować walizki 


- Violu, którą sukienkę wybrać jak myślisz - wyrwał mnie z przemyśleń głos przyjaciółki.
Otrząsnęłam się z transu i spojrzałam na nią .
 Brązowooka miała wielki dylemat, którą kreację wybrać.  W końcu był to jeden z najważniejszych pokazów w mieście, organizowany przez sławną modelkę i siostrę Verdasa . Musiałyśmy wyglądać perfekcyjnie pod każdym względem.
- Zdecydowanie tą czerwoną, będziesz wyglądać pięknie - odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
Włoszka zachichotała a ja puściłam jej oczko
- Dziękuję - pisnęła i rzuciła mi się w ramiona przytulając mnie, a ja odwzajemniłam gest
Ileż ona ma w sobie radości . Jest tak pozytywnie pokręcona.
- Teraz tylko twój strój. Chodź - oznajmiła i pociągnęła za rękę kierując się do garderoby
Rozsiadłam się wygodnie na fotelu wpatrując się w szklaną szybę
- Fran nie jestem pewna czy chcę tam iść . Naprawdę nie chciałabym  spotkać tego dupka - bąknęłam sięgając po swojego Macbook'a .
Czarnowłosa westchnęła cicho i szybko zjawiła się obok mnie
- Violetta nie możesz ciągle go unikać. Pozatym, jak dobrze pamiętam Bianca mówiła, że wyjechał do Meksyku - mruknęła przypatrując mojej minie.
Zaśmiałam się cicho a ona podniosła jedną brew
- No dobrze ale idę tam tylko ze względu na ciebie - wymamrotałam i wstałam z miękkiej konstrukcji
Natychmiast na jej twarz wstąpił szczery uśmiech .
- Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem - wrzasnęła i zaczęła podskakiwać ze szczęścia.

Cauviligia od zawsze wiedziała jak poprawić mi humor . Nawet kiedy przeżywałam ciężkie chwile próbowała mnie pocieszać , i udawało jej się to . Jest i była dla mnie dla mnie wielkim wsparciem, i to dzięki niej udało mi się zapomnieć o Leonie choć przez chwilę.
Minęło już dużo czasu odkąd się rozstaliśmy . Do dziś w mojej głowie tkwi widok i pozostanie on tam do końca życia . Moje serce zostało zranione przez niego w najmniej oczekiwanym momencie.
Właśnie tego dnia chciałam mu oznajmić ważną wiadomość . Chciałam mu powiedzieć , że jestem w ciąży . Niestety cały stres spowodowany tym wszystkim doprowadził do utraty dziecka .
Żałowałam, że się z nim związałam bo to przez niego je straciłam . Wszystko było jego winą.

- Leon jesteś już w domu - krzyczę zakluczając drzwi. 
Zdejmuję moje czarne szpilki i ruszam w głąb apartamentu . Dlaczego jego samochód stoi przed domem ? . Co się tutaj dzieje ?
Szybkim krokiem udaję się w stronę sypialni z której dochodzą dziwne dźwięki .  Zaglądam przez szparkę i zszokowana uchylam mahoniową konstrukcję.
- Już wiem jak zostajesz dłużej w pracy . Jesteś podłą świnią - syczę dławiąc się słoną wodą, która rozmazuję mój makijaż . Po tylu latach związku potrafił mnie tak perfidnie okłamać. 
Oboje spoglądają na mnie zdezorientowani 
- Kochanie ja...
- Nic nie mów już wszystko rozumiem - warczę i wybiegam z domu 

Zostawiłam go , a on odszedł do kochanki. Przez wiele miesięcy każda rzecz przypominała mi jego.
Cierpiałam bardzo długo i nic nie było mi w stanie pomóc. Był dla mnie siłą na każdy trudny dzień.
Byliśmy tacy szczęśliwi. Nigdy nie spodziewałam się, że tak właśnie się to skończy.
Ja sama ze złamanym sercem a O.N pocieszony przez inną.   Najgorsza była świadomość i to kiedy mówił jak bardzo mnie kocha . Obiecywał wierność a zdradził mnie . Gdyby nie Francesca pewnie już dawno wyjechałabym gdzieś daleko.  Pomogła mi się pozbierać, poukładać życie na nowo
Zrozumiałam, że ludziom nie wolno ufać. Że znajdą się tacy, którzy zostawią cię bez względu na wszystko i zranią nie myśląc o tobie . Tyle wylanych łez nie potrafi zapełnić nam pustki po kimś ważnym. Schować urazy, która będzie nam towarzyszyła do końca życia



                                                                     ***

Budzą mnie hałasy dochodzące z dołu. Zrywam się z łóżka i jak najszybciej udaję się do kuchni
Dostrzegam moich przyjaciół, którzy się kłócą.  Codzienność-myślę. Opieram się o blat kuchenny wsłuchując się w rozmowę
- Jesteś pacanem skoro nie umiesz odróżnić mąki od cukru - krzyczała przez śmiech szatynka, a Włoch piorunował ją wzrokiem.
Czy oni naprawdę choć jednego dnia nie umią się dogadać ?
Federico puszczał jej przelotne spojrzenia a ona wymuszała sztuczny uśmiech . Przyglądam się ich twarzom które nie wyrażają nic poza złością . Podchodzę do lodówki w celu wzięcia soku, ale przeszkadza mi w tym przyjaciółka
- Violu, nie widziałam cię przepraszam - odezwała się po chwili ukazując rząd swoich białych zębów
Zaśmiałam się na jej słowa i nalałam napoju do szklanki
- Naprawdę ? Stoję tutaj od pięciu minut - odpowiedziałam z wyrzutem upijając łyka zimnego picia
Westchnęła cicho i pokręciła głową z dezaprobatą
- Zrobiłabym to wcześniej ale chłopak o imieniu Federico - specjalnie podkreśliła jego imię . Mnie wkurzył - dopowiedziała a brunet fuknął coś pod nosem i zabrał głos
- To nie moja wina, że miały identyczne opakowania - burknął zły siadając na krzesełku
Chwileczka. O co w tym wszystkim chodzi ?
- Może mi ktoś wytłumaczyć o czym mówicie - drążyłam dalej posyłając szczery uśmiech
Nie jestem w temacie - dodałam cicho
- Postanowiliśmy zrobić lazannie, ale ten głąb zamiast podać mi mąkę podał mi cukier , i wszystko zepsuł - oznajmiła czarnowłosa a dwudziestopięciolatek prychnął
- To tylko to - spytałam z niedowierzaniem w głosie a oni przytaknęli .
Tylko o to robicie taką aferę ? . Zamówcie pizze i będzie po sprawie - kontynuowałam i przytuliłam dwójkę . Bardzo ich kocham

Naprawdę nie wiem jak to się stało, że nadal nie zauważyli, że są w sobie zakochani po uszy .
Pamiętam jak Fran opowiadała mi jak bardzo Fede jej się podoba , ale niestety nie mogła z nim być.
Zakochał się w innej a ona od tamtej pory uważała go za egoistę . Robiła wszystko aby mu to pokazać lecz on nie zwracał na nią najmniejszej uwagi.
Nie słuchając dalszych wypowiedzi udaję się do swojego pokoju. Nagle w pomieszczeniu rozbrzmiewa dźwięk dzwonka . Spoglądam na wyświetlacz a na moje usta wkrada się niewielki uśmiech . Naciskam zieloną słuchawkę i słyszę jej głos
- Hej Vils. Nie uwierzysz co się stało - piszczy entuzjastycznie blondynka a ja odsuwam mojego I"phona od ucha.
Jejku przez nią straciłabym słuch. Musiało się coś stać, coś ważnego.
- Hmm, daj pomyśleć . Zakochałaś się - cichoczę bawiąc się swoim kołnierzykiem od koszuli.
Ferro nigdy dotąd nie była taka szczęśliwa jak teraz. To musi być to
- Coś lepszego. Wracam do BA - oznajmia a tym razem ja zaczynam piszczeć.
Zadowolona rzucam się na miękką pościel i przytulam się do poduszki .  To najlepsza wiadomość w tym dniu.
Bardzo tęskniłam za moją zwariowaną kuzynką. Kiedyś byłyśmy nierozłączne, lecz los chciał inaczej. Wyjechała z rodzicami do Los Angeles i od tamtej pory utrzymywałyśmy kontakt przez Skype
- Kiedy, jak, gdzie ? - pytam zaskoczona przeglądając stary album .
Czasami jest dobrze powspominać stare czasy. Uwielbiam to robić.
- Firma mamy przenosi się tutaj i wracamy - jęczy z zachwytem .
Nareszcie . Nareszcie będę mogła ją widzieć na co dzień.
- To cudownie. Przepraszam Luśka ale ja lecę . Kocham cię . Cześć - dopowiadam i
siadam po turecku . Jestem taka szczęśliwa, że wreszcie będę ją miała blisko
przy sobie .









                                                                   ***

Francesca pośpiesz się - poganiam Włoszkę, która od kilku dobrych godzin przesiaduję w łazience
Po wybraniu pięciu sukienek w końcu zdecydowałam się na długą, kremową i koronkową kolekcję od Chanel. Stwierdziłyśmy, że wyglądam w niej najlepiej.
Szczerze mówiąc bardzo obawiam się, że gdzieś natknę się na Verdasa.  Nie będę potrafiła spojrzeć mu w oczy i powiedzieć zwykłe "hej" bo to zbyt wiele. Nigdy nie wybaczę mu zdrady i tego, że zamiast walczyć porzucił mnie i wyjechał z kochanką do Meksyku.  Myślałam, że znaczę dla niego o wiele wiele więcej i postara się aby nasz związek przetrwał. Po raz kolejny niestety się pomyliłam,
Po pięciu minutach odstawiona czarnowłosa staję obok mnie . Muszę przyznać wygląda rewelacyjnie. Czerwona sukienka idealnie podkreśla jej kobiece kształty a krwiste usta dodają uroku
W pośpiechu zamykam mieszkanie i wsiadamy do zamówionej taksówki. Przez niecałe dziesięć minut przypatruję się znajomym już widokom, po czym podjeżdżamy pod dane miejsce.
Poprawiam jeszcze swoją do ziemi kreację, po czym udaję się pod wskazany adres.
Wzrok wszystkich zostaję kierowany na nas ale my dumnie ruszamy przed siebie. Rozglądam się po bogato-wystrojonym pomieszczeniu w celu znalezienia właścicielki.
Podchodzimy do niej z gracją i witamy się z państwem Verdas
- Cześć Bianca miło cię widzieć - witam się i całuję jej różowy policzek. Przytula mnie delikatnie i tym samym wita się z Cauviligią .
- Witaj Violu, mi również - odpowiada ukazując w ten sposób swoje lśniące zęby.
Zaciskam ręce na kremowej torebce ze zdenerwowania . Boję się, że go tu spotkam.
- Ślicznie wyglądasz, wypiękniałaś - komplementuję ją a brunetka zarumieniona spuszcza głowę.
Nie dziwię się, przecież jest modelką.
- Dziękuję , ty również wyglądasz niesamowicie - mruczy cicho splątując ze sobą dłonie.
Wzrokiem szukam kogoś znajomego, lecz jak na złość nikogo nie widzę
- Twój brat się spóźnia, czy on nawet w tak ważny dzień nie potrafi być punktualny - słyszę głos pani Katelyn, która spogląda na swój złoty zegarek. Wytrzeszczam oczy ze zdziwienia i przełykam głośno ślinę.
- To Leon tutaj będzie - pytam drżącym głosem spoglądając na niewzruszoną Włoszkę. Macha ręką i przygląda się niedawno zauważonemu mężczyźnie
- To ty nic nie wiesz ? Leon wraca tutaj na stałe - szepcze przypatrując się mojej twarzy .
Przed moimi oczami zaczyna pojawiać się ciemność .
- Ale mówiłaś .. przerywa mi ..
- Jego dziewczyna Clara dostała tutaj bardzo dobrą propozycję pracy i postanowili, że wrócą - burczy przyglądając się mojej twarzy . Wdycham powietrze aby się uspokoić.
Nie wierzę , że akurat teraz tutaj wraca.
Było tak dobrze, po raz kolejny mój świat wywróci się o 180 stopni . Cholera.



//////////
Cześć ludziska ! ♥
Jesteście jeszcze tutaj ? Mam nadzieję, że tak xD
Wyrobiłam się przed północą, uff !
Oto przed wami pierwszy rozdział nowego opowiadania, które
liczę , że wam się spodoba .
Matko stresuję się bo nie jestem pewna *-*
Chciałam wam oznajmić , że od dziś postaram się nexty
dodawać regularnie i wgl .
Przepraszam, że dodaję tak późno ale dodaję chyba
to się liczy prawda ?
Jak widzicie Leonetta była kiedyś razem, ale
Leonek zdradził Fiolkę i ona jeszcze dziecko straciła
Niegrzeczny chłoptaś -.-
Verdas wraca do starego miasta i będzie ciekawie
Fran zakochana w Fede, a Lu wraca do Buenos Aires
Wybaczcie za jakiekolwiek błędy ,postaram się je poprawić .
Dziękuję też za tak liczne życzenia zdrowia . Jesteście najwspanialsi ♥
Pod tym wpisem chciałabym poprosić, aby każdy kto to czyta, 
skomentował, napisał kropkę nw . Zobaczymy ile was jest 
Dziś nie zajmuję, ale tym sposobem przynajmniej dowiem się
kto dokładnie chcę miejsce a kto nie
Zapraszam do zakładek ^-^
Już wkrótce ( czyt: kiedyś) pojawi się ONE SHOT
Na 10 tysięcy wyświetleń ^-^
To tyle na dziś, troszkę się rozpisałam .


Kocham was ♥


Maggiśka




Theme by Violett