sobota, 31 grudnia 2016

01| Przesłuchanie










Mijała godzina piąta.
 Ranek zbliżał się wielkimi krokami, a niewielkie słońce powoli uwalniało swoje promienie, oświetlając okna pobliskich domów. Violetta od kilku godzin nieustannie przeszukiwała sterty kartonów, które mogły pomóc w odnalezieniu swojej przyjaciółki. Z ogromnym zmęczeniem powstrzymywała chęć wybuchu i w dalszym ciągu zajmowała się tym, co w tamtej chwili było punktem przewodnim: dokąd zmierzała Claire.
  Przez cztery lata uczyła się wszystkiego, co powinien wiedzieć przyszły detektyw. Jako jedna z najwybitniejszych uczennic w klasie dostała premię i udało jej się dostać do uniwersytetu, który był marzeniem dla każdego młodego człowieka. Niestety wypadek pokrzyżował jej plany, lecz dzięki ojcu spełniła swoje marzenie, Każde oszczędności jakie zbierała, aby zamieszkać w pobliskim internacie wydała na operację złamanej ręki. Zabieg się udał, i od tamtego czasu nie miała z nią żadnych problemów. Nie była biedną osobą. Jej rodzice od kilku lat zajmowali się rodzinną firmą. Ale Violetta od początku uczyła się odpowiedzialności za siebie samą. Nie chciała prosić o wysoką gotówkę ponieważ wiedziała, że sama musi zarobić na życie. Właśnie tego uczyła jej mama. Rodziciele nie dali za wygraną i pomogli jej finansowo, choć o to nie prosiła. Skończyła najlepsze studia w kraju i dostała pracę. 
Wybiła godzina wpódo szóstej. Bezsilnie opadła na zimne kafelki, opierając się o ścianę. Odkąd szatynka zniknęła nie przespała spokojnie żadnej nocy. Codziennie śnił jej się ten sam koszmar: nie chciała myśleć o tym, że ktoś mógłby ją zamordować. Były dla siebie jak dwie siostry, Mieszkały ze sobą, odkąd ukończyły 18 lat i wyruszyły w ślady tego, co najbardziej kochały; rozwiązywania zagadek, Claire była wspaniałym detektywem. Skończyła dobrą szkołę, pracowała, miała wspaniałego chłopaka. Jednak ktoś postanowił zagłuszyć spokój. Policjanci od początku śledztwa uznali dziewczynę za zaginioną.
 Każda z możliwości wchodziła w grę, ale wiedzieli, że dawno mogła zaginąć. Porwanie nie było przypadkowym zdarzeniem. Ktoś doskonale wiedział, gdzie tego dnia uda się panna Green. Zaplanował każdy szczegół i gdy wieczorem, ulice przepełnione ludźmi stały się puste, wykorzystał sytuację. 25 dni poszukiwań na marne. Żadnych wieści ani wskazówek. 
Zamknęła szczelnie drzwi, po czym udałą się w stronę wyjścia. Współpracowała z komendantem i gdy tylko znazła coś, co mogło być podejrzane rozmawiała.









*
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak bardzo życie bywa niesprawiedliwe? Bardzo często to czego pragniemy staję się dla nas nierealne. Ukrywamy swoje uczucia, boimy się reakcji innych, ale czy dobrzy ludzie zasługują na cierpienie? Czy ktokolwiek na nie zasługuje?
 Kolejny poranek okazał się się przesłuchaniem na komisaracie. Rzekomie znajomy Claire potwierdził, iż tego dnia mieli się spotkać na obrzeżach miasta, ponieważ musieli porozmawiać. Violetta pierwszy raz od dawna zdziwiła się, że dziewczyna miała przed nią tajemnice. Nigdy nie wiedziała o Nicku i o tym, że była dla niego bliska. Długo zastanawiała się, dlaczego dopiero dziś zgłosił się aby zeznawać. Skoro informacje o jej zaginęciu rozniosły się po mieście, powinien zrobić to wcześniej. Zapytała go po raz ostatni, lecz nie uzyskała odpowiedzi. Opcje były dwie: albo coś ukrywał, albo bał się, że zostanie uznany za sprawcę. Jako detektyw musiała się domyśleć. Każda rzecz mogła być przydatna.
- Nick, czy tego dnia gdy z tobą rozmawiała czułeś zdenerwowanie w jej głosie?
- Nie rozmawialiśmy. Wysłała mi wiadomość z prośbą, aby się spotkać. Nie potrafiłem jej odmówić, więc zgodziłem się. Powiedziała, że to pilne - wytłumaczył ze spokojem chłopak.
- Nick posluchaj. Claire zaginęła w miejscu, gdzie kilka osób, mieszkających tam, mogło ją widzieć. Natomiast nikt oprócz ciebie nie zgłosił do nas z żadną informacją - wytłumaczył komendant, 
Wszystko zaczynało być skomplikowane. Skoro miała tylu znajomych, dlaczego nikt nie chciał pomóc Green? Violetta opadła bezwładnie na krzesło wzdychając. Po raz kolejny zaczęła intensywnie myśleć. 













Hejo mordy xD
Szczęśliwego 2017 roku ^^
Zdziwieni? Haa! Wikusia wróciła. 
Mówiłam, że wrócę, ale nie wiedziałam kiedy.
Rozdział pierwszy przed wami. 
Liczę, że ogarniecie go po przeczytaniu ;)
Tak szczerze planowałam powrót na 2017 :)
Claire zaginęła. Jest przyjaciółką Violetty, zatem Viola jest detektywem. 
I pomaga w poszukiwaniach. 
Macie jakieś postanowienia na Nowy Rok?;)
Mogę wam tylko powiedzieć, że mam na to opowiadanie cholernie dużo pomysłów:)
I czuję, że będzie dobre :p 
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)
Zapraszam do zakładek ^,^
Miłego czytania ;*
Przepraszam za błędy. 

Wiktoria xoxo









































środa, 26 października 2016

Wybaczenie




Wiem, że zaginęłam..
Zdaję sobie sprawę, że połowa osób już odeszła.
Było to nieodpowiedzialne z mojej strony, moje zdanie
również jest takie same.
Ale nie zamierzam kończyć bloga.
Jak tylko wyrobię się z czasem. 
będę starała się dodawać rozdziały jak najczęściej,
być może raz w miesiącu, być może rzadziej..
Ten rok w szkole jest cholernie trudny..
A ja chcę dostać się do dobrej szkoły, 
lecz nie zapominam o pisaniu bloga, po prostu dużo rzeczy
się zmieniło i nie jest łatwo :)
Z całych sił będę próbowała pojawiać się tu częściej,
może być tak, że będą się pojawiać również One Shoty.

Wracam do historii, lecz nie umiem wam określić,
jak będzie z zorganizowaniem się..
Mam nadzieję, że tak, muszę uwierzyć ^^

Zapraszam do zakładek, zapoznajcie się bliżej jeśli chcecie,
może zaciekawią was w jakiś sposób ;D

Wiktoria;)

czwartek, 14 lipca 2016

Prolog






Informacja z ostatniej chwili.
Kilka dni temu na obrzeżach miasta
zaginęła dwudziestotrzyletnia kobieta.
Szatynka o jasnej cerze i brązowych oczach.
Dziewczynę ostatni raz widziano w pobliżu jej zamieszkania,
razem ze swoja przyjaciółką.
Tragiczne zniknięcie dziewczyny zgłosiła rodzina,
która jak ustaliła policja, bardzo martwiła się o swoje dziecko
Ubrana była w niebieską, długą sukienkę i białe koturny.
Poszukiwana miała przy sobie brązową torebkę,
klucze od mieszkania, dowód jak i telefon o czarnej obudowie.
Zmartwiona rodzina pomaga policji w poszukiwaniach.
Jeśli ktokolwiek widział gdzieś zaginioną ostatni raz,
lub z nią rozmawiał prosimy o zgłoszenie się do komendy głównej.
Śledztwo, które prowadzi komendant wszczęte zostało czwartego dnia zniknięcia.
Każda informacja jest nowym tropem w sprawie.
Każda sekunda może pomóc w odnalezieniu młodej kobiety,
jak i uchronieniu przed śmiercią.
- Proszę wszystkich, którzy teraz mnie słyszą.
Jeśli widzieliście ją choć raz przypadkowo lub pamiętacie,
gdzie była pomóżcie mojej rodzinie.
Chcę, żeby moja córka szczęśliwie wróciła do domu - mówiła kobieta, płacząc.
Więcej szczegółów na głównej stronie komendy.






Od autorki:
Dzień dobry....dobry wieczór państwu :)
Oto przed wami prolog nowej historii, która
swoją drogą mam nadzieję, wam się spodoba xD
Wiem, że jest tajemniczo.
I tak ma być ^^
Ale wszystko się powoli będzie wyjaśniać,
przygotujcie na dawkę takiego..troszkę kryminału.
Liczę na was pod prologiem ;D
Dobrze wiecie, że nie zależy mi na komentarzach,
ale zawsze mnie motywują, gdy czytam takie
przemiłe słowa z waszej strony.
Rozumiem, że połowy z was tutaj już nie ma.
I to z mojej winy ;x
To do nexta number one, kochani ;)

Pamiętaj; każdy komentarz, to dla mnie wielkie wsparcie ;*


I love you. ;)
Wiktoria.

wtorek, 12 lipca 2016

Epilog


"Pozostawiłaś po sobie ślad,
moje serce krwawi przez wspomnienia.
Los nie dał nam się sobą nacieszyć.
Straciłem cię szybciej niż myślisz"









Smutna historia każdego dnia wywołuje łzy rozpaczy. Strata najbliższej osoby to rzecz nieprzyzwoita, cierpienie, rozpacz. 
Płacz małej Martiny echem unosi się między każdym z nagrobków.  Doskonale wiem, że przyprowadzenie małej na cmentarz, kiedy smuga deszczu delikatnie spada z nieba było złym pomysłem. Obiecałem sobie, że każdy czwartek spędzimy tutaj razem, we trójkę. Mimo, że Violetty nie ma obok nas już ponad rok, czuję, że spogląda na nas z daleka. I tęskni tak samo jak my. 
Pamiętacie, kiedy opowiadałem wam o mojej byłej żonie Lily? Wszystko to minęło.
Violetta dowiedziała się prawdy ode mnie. I mimo, że trudno było jej to zaakcpetować wybaczyła mi. Ślub wzięliśmy cztery lata póżniej. Byliśmy ogromnie szczęśliwi, kiedy dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami. Obydwoje pragnęliśmy dziecka, Bóg spełnił naszą prośbę.
Violetta podczas ciąży wiele razy spędzała dni w szpitalu. Ciąża była zagrożona już od 6 miesiąca, dlatego też postanowiliśmy, że kolejne tygodnie spędzi w bezpiecznym miejscu, ponieważ ja pracowałem. 
Przy porodzie pojawiły się komplikacje. Lekarz stwierdził, że potrzebna jest pomoc chirurga. Violetta od samego początku zakochała się w małej Tini, lecz nie dane było jej zobaczyć ją dłużej. Zakażenie, które powstało wywołało sepsę. Violetta zmarła w nocy, w moich ramionach.

Wychowałem ją sam. Od urodzenia miała tylko mnie i rodziców swojej mamy. Dużo zawdzięczałem Ludmile, Federico i Francescę. Kiedy niewyspany nie dawałem sobie radę zawsze przychodzili z odsieczą, zatem ja zajmowałem się sobą. Nie mogłem dojść do siebie. Była cząstką mojego serca, moim promyczkiem, dzięki którym zapomniałem o przeszłości. Martina z dnia na dzień coraz bardziej ją przypominała. Czekoladowe oczka, brązowe włosy, ten sam uśmiech.
Na jej grobie codziennie pojawiały się stosy kwiatów. Violetta miała miliony przyjaciół, wszyscy kochali ją za to kim była, za to, że mogli na nią liczyć. Od chwili jej odejścia postanowiłem, że tradycja stanie się tradycją. Razem z naszą córką w dzień jej śmierci przynosiliśmy czerwone róże, na cześć jej wspaniałości.

A dziś, stojąc naprzeciwko miejsca pochowania wiem, że dałem sobie radę, ponieważ we mnie wierzyła. Nie dałaa mi zwątpić, zaglądała do naszego domu, przyglądała się wszystkiemu co się działo, śledziła kroki dorastania Tini.
- Kocham cię, mimo, że wszechświat, odebrał mi ciebie, szybciej niż myślisz.










Od autorki
Wiem, że nie wyszło.
Mam  nadzieję, że tu ktoś jeszcze jest :)
Zakończyłam historię, ponieważ, naprawdę
nie dawałam rady,
Nie mogłam już nic napisać. 
Proszę o opinie, kochani :)
PROLOG JUŻ WKRÓTCE. 

Wiktoria xoxo.

wtorek, 24 maja 2016

Rocznica bloga

(przeczytaj, to ważne)

Dzień dobry wszystkim! :)
Dziś 24 maja, niby zwykły dzień.
Jak co roku, prawda?
Ale nie dla mnie.
Dokładnie dziś mija 365 dni od pojawienia się mnie
na tym blogu.
Od uczenia się podstaw od doświadczonych blogerek,
przeżycia z wami kilkanaście wspaniałych chwil, 
które zawsze pozostaną w moim sercu.
Wiem  też, że to była dobrze podjęta decyzja,
dzielenie się z wami tym, co mam w swoim sercu,
pisanie swoich uczuć, tego co myślę,
przez różne one shoty czy opowiadania.
Poznanie tak dobrych ludzi, nowe znajomości z kimś,
kto tak samo jak ja kocha całą obsadę, 
i choć mieszka w innym województwie,
to jest prawie taki sam jak ja :)
Ci, którzy byli ze mną od początku
z pewnością widzieli, że pisanie jest moją pasją, 
wkładam w to mnóstwo pracy i wysiłku, a czasami
nawet zrywałam nocki ponieważ wiedziałam, że
bez pisania, śpiewu i tańca jestem nikim.
W żadnym stopniu.
To wszystko minęło zanim się obejrzałam,
 mogę was zapewnić, że nadal będę pisać,
 jeśli tylko ktoś zostanie na blogu, 
będziecie mnie w jakiś sposób motywować,
 a ja będę mieć pewność, że mam dla kogo pisać,
 a czytelnicy czytają to z zachętą.
Proszę każdego z osobna, aby po przeczytaniu posta
napisał coś, może to być zwykła literka czy kropka, przecinek.
Zależy mi na tym, bo chcę wiedzieć na czym stoję.,
I być stu procentowo pewna, że są jeszcze osoby,
którym zależy na tym abym tu została i dalej się rozwijała.
Na pewno, kiedy oceny zostaną wystawione zacznę dokańczać tą,
 jak i pisać nową historię, która ma swoje zakładki i 
dalsze pomysły.
Myślę, że zdobyliście lekturę na dzisiaj :)
Z okazji rocznicy w najbliższym czasie pojawi się ONE SHOT,
myślę, że zaskoczy was pozytywnie.
Dziękuje wam, że jesteście, bo bez was
nic by tutaj nie powstało :)
Rozdział 18 JUŻ WKRÓTCE.

Wiktoria.

























wtorek, 17 maja 2016

17: Naiwna

 

Z dedykacją dla Natalki


~Kiedy mój świat się zawala
Kiedy żadne światło, nie może przełamać ciemności.
Wtedy, ja, ja patrzę na ciebie.
Kiedy fale zalewają brzeg









Podczas, gdy mężczyzna przygotowuję kolację, nakrywam stół białym obrusem, czekając na gości dzisiejszego wieczoru. León zaprosił kilku znajomych z collegu do naszego domu, oznajmiając mi to godzinę temu.
 Po chwili zrozumiałam z jakiej okazji szukaliśmy idealnych kreacji. Lekko skrępowana kończę rozstawiać sztućce i udaję się do kuchni, królującego tam dziś przystojniaka. Nie miałam pojęcia, że mój León przez kilka lat pracował w znanej restauracji, w Meksyku, jego rodzinnym mieście.
 Był zastępcą szefa, lecz kiedy zmarł z niewiadomych przyczyn, rozwiązał się z umowy i wyjechał, aby uniknąć problemów.
Z przykrością wsłuchiwałam się w historię, którą mi opowiadał. Rodrigo, miesiąc po zamknięciu lokalu został brutalnie zabity, a jego ciało wrzucono do rzeki, aby pozbyć się dowodów. Z tego co zrozumiałam, był kimś bliskim dla chłopaka.
- Dlaczego się tak skrywasz?
- Przerwałeś mi poważne przemyślenia - oburzyłam się, z wyrzutem.
Zaśmiał się cicho i kontynuował gotowanie francuskich potraw.
Bardzo chciałam zapytać go o Olivię, lecz nadzwyczaj brakowało mi odwagi. Chłopak był wystarczająco zdenerwowany spotkaniem z nią, więc nie chciałam wszczynać niepotrzebnych sprzeczek.
Lecz nie zostawię tego tak po prostu. Kosztem wszystkiego dowiem się, kim i jaką cząstkę znaczyła w jego życiu. Powinnam wiedzieć o nim wszystko, ale to co wiem, to dopiero początek, właśnie takie są moje przeczucia.
Kocham go i to się nie zmieni, toteż musimy być szczerzy wobec siebie i mówić sobie każdą rzecz, bo bez tego żaden związek nie przetrwał. Już raz zdążyłam się przekonać jakim kosztem jest kłamstwo i jak bardzo boli powrót do przeszłości.
 León jest wspaniałym człowiekiem, pełnym burzliwych emocji, ale mądrym i bardzo dojrzałym mimo młodego wieku. Podjęłam pochopną decyzję w stronę zrobienia pierwszego kroku i była ona najlepszą, jaką zdążyłam podjąć w ostatnim czasie. Niespodziewałam się, że kilka miesięcy, kilkanaście spotkań może spowodować, że zakocham się w kimś do nieopamiętania i nie będę mogła wybić sobie tej osoby z głowy.
Przyjaciele, którzy za niecałe piętnaście minut mają zjawić się w naszym domu pojawiają się dość wcześnie. Poprawiam sukienkę i czekam, aż mężczyzna przedstawi mnie znajomej grupce. Ciemnooka blondynka, brunet o niebieskich oczach i dość dziwny okularnik w szarym garniturze witają się ze mną gestem dłoni, po czym przechodzą do jadalni. Czują się jak u siebie, czy to normalne?
- León, nie złość się, ale twoja narzeczona jest całkiem sexi - chłopak zakrztusza się sokiem.
Podbiegam zmartwiona do mojej miłości i oddycham z ulgą, kiedy dochodzi do siebie. Wracam na swoje miejsce, nerwowo spoglądając na osoby wokół mnie.
Nie znam żadnego z nich, lecz czuję się lekko osaczona postawą uśmiechniętego od ucha do ucha okularnika.
- Garett, nie pozwalaj sobie.
- Musiałem to powiedzieć, wybacz, piękna szatynko.
- Jestem blondynką - mam ochotę wybuchnąć śmiechem.
Osobnik, który siedzi naprzeciwko mnie jest daltonistą. Spozieram na Verdasa rozbawionego sytuacją.
- Naprawdę? - nie udaje mi się.
Zatykam usta i niczym zwariowana nastolatka popadam w atak.
Wszyscy z wyrzutem puszczają mi przelotne spojrzenia. Nawet León.
- Emm, czym się zajmujesz?
- Tak dokładnie to niczym. Póki co nie pracuję, ponieważ moi rodzice mają kancelarię adwokacką i wspierają mnie finansowo - odpowiadam.
Nigdy nie wspominałam o tym, że mój ojciec jest biznesmenem. Bo nie jest.
Razem z dziadkiem założyli kancelarię, która działa już od piętnastu lat.
- Wybacz, że się powtarzam, ale niezła z ciebie sztuka - Verdas wstaję od stołu.
Czuję, że ma ochotę na obicie twarzy swojemu znajomemu.
- Powiedziałem ci coś, jesteś głuchy? - wybucha.
Nie widziałam jeszcze groźnego Leóna.
- Nie unoś się tak, Violetta ci nie dała czy co? - tym razem i ja zrywam się z miejsca.
Boże, León, co to za przyjaciele?
- Wyjdź - cała trójka rusza w stronę drzwi frontowych.
Co za podły cham.
-  Przepraszam cię za niego.
- Nic się nie dzieje - zapewniam, przyciskając go do siebie.
- Choć do sypialni, obydwoje musimy się rozluźnić.
Po raz kolejny unikam rozmowy. Mężczyzna moich marzeń zaprasza mnie do łóżka, nie mogę odmówić mu tej przyjemności, musiałabym być bezduszną osobą.



















Opuszczając mury szpitala, zamykam oczy, rozkoszując się świeżym i przyjemnym powietrzem. León znienawidzi mnie za to co zrobiłam. Obwiniam chłopaka o kłamstwa, a sama nie zachowuję się lepiej. Obiecałam mu, że nigdy nie odwiedzę tej osoby, obiecałam.
Powstrzymuję chęć rozpłakania się i po prostu ruszam przed siebie. Ta kobieta jest okropna. Nie rozumiem pod jakim pretekstem udałam się do niej, chciałam porozmawiać, zobaczyć kim jest i co zrobiła, że własny syn nie chce o niej słyszeć.
Teraz już rozumiem dlaczego nie chciał o tym opowiadać, jak bardzo bolały go wszystkie wspomnienia, z tak wyrodnym człowiekiem jak ona,
  - Jesteś bardzo naiwna - słyszę ten sam głos, z którym spotkaliśmy się wczoraj,
Odwracam się w pośpiechu.
- Tak? Dlaczego?
- Myślisz, że znalazłaś księcia z bajki, a on nie powiedział połowy prawdy o sobie - mruczy pewnie. Wzdycham cicho, opanowując zdenerwowanie.
- Od początku chciałaś nas rozdzielić.
- Czyli już wiesz, że ma żonę? W ciąży? - świat przestaje istnieć, zamieram.









Od autorki:
Nie mam nic na usprawiedliwienie.
Poprawiam oceny.
17 w waszych rękach :)








czwartek, 21 kwietnia 2016

16: Jesteś dla mnie ważny

 

Z dedykacją dla for everyone


~Mam marzenie, które biję.
W tobie, w tobie.
Nie pozwoli ci zasnąć.
Ono słyszy, słyszy - "Siempre Brillaras"









Chciałabym, żeby ta chwila trwała wiecznie. Żeby nasz związek był tak samo wytrwały, jak małżeństwo moich rodziców. Zero sprzeczek i niepotrzebnych kłótni. Nawet jeśli dochodziło do takich sytuacji zawsze próbowali rozwiązać konflikty, aby się pogodzić.
Jesteśmy razem już długi tydzień. Tydzień najlepszych dni w moim życiu, z mężczyzną, który za wszelką cenę starał się dopiec mi na każdym kroku. I kiedy wciąż powracam myślami do tamtych wydarzeń, śmiem stwierdzić, że dzięki niemu zerwałam kontakty z podłym oszustem.
 Chłopak się stara, bardzo stara. Prawi komplementy, za każdym razem wyznaję miłość, lecz czuję, że pod tym kryję się coś niespodziewanego. Że lada moment ktoś oznajmi mi, że León ma za sobą ogromne tajemnice, które zmienią całą rzeczywistość.
Od samego rana ogromny niepokój zaplata moją duszę. Z trudnością próbuję zrozumieć, co jest przyczyną moich dziwnych zachowań. Trzymając w ręku kubek mlecznej kawy, oparta o barierkę balkonu spoglądam na jasne niebo i na widoki, które pozwalają mi zapomnieć.
Zdaję sobie sprawę, że powinnam spróbować zasnąć, lecz to silniejsze ode mnie. Boję się, że znowu się zawiodę. Boję się, że to nie wypali i po raz kolejny spędzę miesiąc na wypłakiwaniu.
Minęło siedem dni i wiem też, że on naprawdę mnie kocha, i nie zdołałby mnie skrzywdzić. Może to wiąże się ze zbliżającym się w szybkim tempie okresie, nerwowość, która utkwiła we mnie i wydostanie się stamtąd jak najszybciej.
 Zamykam oczy, oddycham płytko i wyobrażam sobie, jak mój ukochany obejmuję mnie w pasie, szepcząc do ucha, że postara się mnie pocieszyć. Czuję umięśnione ręce na talii.
Odwracam się i napotykam blask szmaragdowych oczu świecących codziennym szczęściem, mimo tego, co zdążyły przeżyć. Opiera się o mnie całym swoim ciężarem, dzięki czemu czuję jak bardzo jest spięty i oszołomiony.
- Dlaczego nie śpisz, kochanie?
- Sama nie wiem. Chyba miesiączka jest coraz bliżej - zagryzam wargi, czując mrowienie na policzkach.
Uśmiecham się niewidocznie, choć wiem, że obsypana jestem rumieńcami. Przy nim mogę być kim tylko chcę, mogę być tylko i wyłącznie sobą, nie udawać.
- Oh, wiesz, nigdy nie miałem styczności z takimi rzeczami, ale widzę po tobie, że to nie jest za ciekawe - mam ochotę wybuchnąć śmiechem, kiedy spoglądam na jego minę.
Wyraża nic innego jak zlitowanie, lub bardziej przypomina współczucie.
- Jeśli i ty już nie śpisz, może wykorzystamy ten czas w jakiś sposób?
- Czytasz mi w myślach, maleńka - łapę jego dłoń i z wielką siłą ciągne w stronę sypialni.
Zegarek wybija godzinę czwartą czterdzieści. Po drodze rozpina moją koszulę, składającą się z niewielkiej długości i kilkunastu guziczków. Rzuca, a wręcz popycha mnie na łóżku i z wielką agresywnością ściska nadgarstki, umieszczając je nad głową. Całuję kąciki moich ust i zjeżdża niżej do szyi, stykając nasze klatki piersiowe ze sobą.
- Chcesz doprowadzić mnie do szału? - dyszę.
- Przecież mnie znasz.
Krzyczę, kiedy ściska moje piersi, zaciskając na nie swoje palce. Mrugam kilkakrotnie aby się upewnić, czy to aby na pewno nie jest sen. Boże, przystojny, młody mężczyzna właśnie chcę się ze mną kochać. Z Violettą Castillo.
Mam ochotę uderzyć się w policzek. Nie wyobrażam sobie jak mogłam myśleć, że on coś przede mną ukrywa i dlatego jest taki tajemniczy.
Jak tylko może, na każdym kroku pokazuję mi, że mu na mnie zależy a ja stwarzam beznadziejne historie. Nie spodziewałam się, że na świecie są takie ideały, seksowne ideały. Jego koszulka przylega do umięśnionego ciała i w ten sposób wygląda całkiem smakowicie.
Kiedy oboje rzucamy się na róg łóżka nasze płaskie oddechy nie mogą się wyrównać. Chyba jeszcze nie przeżyłam czegoś takiego. Kiedy zamierza wstać ze swojego miejsca przyciskam go do siebie. Nie pozwolę mu mnie zostawić, oj nie.
- Powtórka?
- Chętnie, ale na razie daj mi odpocząć, wykończyłeś mnie, mój skarbie - zalotnie się porusza.
- Wiesz, pan León jest stworzony do takich rzeczy - obydwoje wpadamy w wir śmiechu.
- Jasne, a teraz mnie przytul i zobacz, jak bardzo jesteś dla mnie ważny.
- Wedle usług - oznajmia i opatula mnie swoimi ramionami.











Minęło sporo czasu odkąd postanowiliśmy udać się na zakupy. Przemierzamy piąty sklep w poszukiwaniu sukienki o kolorze jasnego granatu, idealnie pasującej do garnituru mojego mężczyzny. Wnioskując po wyrazie nieskazitelnej twarzy Verdasa, z uśmiechem rozgląda się po każdym wieszaku czekając na idealną kreację. Mocniej splata nasze palce ze sobą, przystając przy oknie jednej z wystaw.
- Violu, spójrz - wzrokiem odnajduję długą i rozkloszowaną sukienkę.
Przecież ona kosztuję miliony, jej kolor dopełnia barwę moich oczu. Delikatny dekolt i czarne ozdoby w kształcie gwiazdek.
- Jest piękna, ale za droga.
- To nie problem. Zapłacę za nią - decyduję.
- Nie, wydasz wszystkie oszczędności.
- Kochanie, sprzedałem jeden z samochodów, nic się nie stanie - śmieje się głośno.
Wchodzę do luksusowego sklepu, wypełnionego po brzegi stosem ubrań. Sprzedawczyni wskazuję przymierzalnię i choć bardzo chcę zawrócić, ruszam.
- León, pomożesz mi? - krzyczę.
W szybkim tempie zjawia się obok mnie i pomaga mi z zasunięciem suwaka.
- Wiesz, że wolałbym to rozpiąć, ale znaj moją dobroć - obrzucam go spojrzeniem pełnym zirytowania.
 Właśnie tysiące rumieńców oblewa moje policzki, dzięki czemu wyglądam jak małe dziecko.
- Oh, będziesz miał okazję.
Spoglądam na cenę i przytrzymuję się pobliskiego blatu.
- Violetta, co jest? - pyta zmartwiony.
- Spójrz na cenę, to zbyt dużo.
- O to się nie martw, wszystko załatwię, a teraz poczekaj na mnie przed sklepem - wypełniam jego polecenie i udaję się we wskazane miejsce, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.
Jamie nigdy nie kupował mi tak drogich rzeczy. Zazwyczaj to ja płaciłam za wszelkie zakupy, co czyniło go podłym, dlatego też, cała rodzina odradzała mi spotykania się z takim człowiekiem.
Odwracam się i napotykam znaną mi już czuprynę kręconych włosów. Kobieta z cwaniackim uśmiechem staję naprzeciwko mnie, z rękami założonymi na piersi.
- Czego chcesz? - syczę.
Nienawidzę jej cholernie fałszywego wyrazu twarzy, przesiąkniętym jadem.
- Czyżby zakupy, z miłością swojego życia? - prycham.
Co jej do tego z kim udaję się do pobliskiej galerii? León niejednokrotnie opowiadał mi o poczynaniach tej brązowookiej brunetki.
- Nie twoja sprawa.
- Violetta, wziąłem jeszcze.. - przerywa pół zdanie, spoglądając na towarzyszkę obok. - Olivia - warczy.
- We własnej osobie, Leonku - szepczę.
- Chodź stąd mała, nie trać czasu na takie osoby jak ona - mam ochotę dowiedzieć się, kim ona tak naprawdę jest dla mojego chłopaka.
Nie wypytuje o nic więcej i udaję się za zdenerwowanym dwudziesto-czterolatkiem. W ich znajomości musi kryć się coś głębszego.
To nie możliwe, że nienawidzi jej tylko i wyłącznie za to, że od kilku lat tworzą się między nimi spory. Moje poranne przypuszczenia muszą być jednoznaczne, serce nigdy się nie myli, Olivia jest kimś dobrze znanym, a ja muszę dowiedzieć się za wszelką cenę, co dla niego znaczyła.









OD AUT.
Halo, jest tu kto? xD
Theme by Violett