wtorek, 12 lipca 2016

Epilog


"Pozostawiłaś po sobie ślad,
moje serce krwawi przez wspomnienia.
Los nie dał nam się sobą nacieszyć.
Straciłem cię szybciej niż myślisz"









Smutna historia każdego dnia wywołuje łzy rozpaczy. Strata najbliższej osoby to rzecz nieprzyzwoita, cierpienie, rozpacz. 
Płacz małej Martiny echem unosi się między każdym z nagrobków.  Doskonale wiem, że przyprowadzenie małej na cmentarz, kiedy smuga deszczu delikatnie spada z nieba było złym pomysłem. Obiecałem sobie, że każdy czwartek spędzimy tutaj razem, we trójkę. Mimo, że Violetty nie ma obok nas już ponad rok, czuję, że spogląda na nas z daleka. I tęskni tak samo jak my. 
Pamiętacie, kiedy opowiadałem wam o mojej byłej żonie Lily? Wszystko to minęło.
Violetta dowiedziała się prawdy ode mnie. I mimo, że trudno było jej to zaakcpetować wybaczyła mi. Ślub wzięliśmy cztery lata póżniej. Byliśmy ogromnie szczęśliwi, kiedy dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami. Obydwoje pragnęliśmy dziecka, Bóg spełnił naszą prośbę.
Violetta podczas ciąży wiele razy spędzała dni w szpitalu. Ciąża była zagrożona już od 6 miesiąca, dlatego też postanowiliśmy, że kolejne tygodnie spędzi w bezpiecznym miejscu, ponieważ ja pracowałem. 
Przy porodzie pojawiły się komplikacje. Lekarz stwierdził, że potrzebna jest pomoc chirurga. Violetta od samego początku zakochała się w małej Tini, lecz nie dane było jej zobaczyć ją dłużej. Zakażenie, które powstało wywołało sepsę. Violetta zmarła w nocy, w moich ramionach.

Wychowałem ją sam. Od urodzenia miała tylko mnie i rodziców swojej mamy. Dużo zawdzięczałem Ludmile, Federico i Francescę. Kiedy niewyspany nie dawałem sobie radę zawsze przychodzili z odsieczą, zatem ja zajmowałem się sobą. Nie mogłem dojść do siebie. Była cząstką mojego serca, moim promyczkiem, dzięki którym zapomniałem o przeszłości. Martina z dnia na dzień coraz bardziej ją przypominała. Czekoladowe oczka, brązowe włosy, ten sam uśmiech.
Na jej grobie codziennie pojawiały się stosy kwiatów. Violetta miała miliony przyjaciół, wszyscy kochali ją za to kim była, za to, że mogli na nią liczyć. Od chwili jej odejścia postanowiłem, że tradycja stanie się tradycją. Razem z naszą córką w dzień jej śmierci przynosiliśmy czerwone róże, na cześć jej wspaniałości.

A dziś, stojąc naprzeciwko miejsca pochowania wiem, że dałem sobie radę, ponieważ we mnie wierzyła. Nie dałaa mi zwątpić, zaglądała do naszego domu, przyglądała się wszystkiemu co się działo, śledziła kroki dorastania Tini.
- Kocham cię, mimo, że wszechświat, odebrał mi ciebie, szybciej niż myślisz.










Od autorki
Wiem, że nie wyszło.
Mam  nadzieję, że tu ktoś jeszcze jest :)
Zakończyłam historię, ponieważ, naprawdę
nie dawałam rady,
Nie mogłam już nic napisać. 
Proszę o opinie, kochani :)
PROLOG JUŻ WKRÓTCE. 

Wiktoria xoxo.

13 komentarzy:

  1. Dlaczego nie ma happy end'u?? 😢😢
    Płacze. Po prostu płacze, bo ten epilog jest taki piękny i wzruszający, że po prostu łzy same lecą 😢
    Nie mogę uwierzyć, że historia się zakończyła, ale będzie następna i To jakoś mnie podtrzymuje na duchu.

    Wybaczyła mu mimo wszystko.
    Wzięli ślub. Urodziła im się córeczka, ale przez te cholerne komplikacje nie przeżyła i nie zobaczy jak jej córka dorasta. 😢

    Kochana czekam na prolog kolejnej wspaniałej historii! ❤
    Liczyłam na happy end, bo nie chciałam płakać, ale trudno.
    Teraz leżę i wyje.
    Naprawdę się wzruszyłam 😢


    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maddy, no co ty, nie płacz mi tutaj.
      Przyznam się, że sama pisząc go nie mogłam się ogarnąć xD.
      Jejku, Dziękuję! 💛
      Kto by pomyślał, że mój epilog okaże się taki emocjonalny :)

      Usuń
  2. Łoooł😱. Nie takiego zakończenia się spodziewałam. Ja w sumie wgl nie przypuszczałam, że ujrzę tutaj epilog tej historii.

    Trochę szybko to wszystko się potoczyło. Historia się rozkręcała a tu się okazuje, że akcja jest kilka lat wprzód a Violetta wzięła ślub, urodziła córkę u nie żyję. Chociaż rozumiem to, że nie miałaś weny i nie było sensu męczyć się z pisaniem na siłę ;). Dlatego nie mam ci tego za złe. Zakończyłaś je pięknym i wzruszającym epilogiem💕.

    Bardzo cieszy mnie fakt, że prolog tuż tuż😍. Juz nie mogę się doczekać, bo czuję, że to będzie cudowna historia i jeszcze bardziej pokażesz w niej swój oooogromny talent!❤️

    Czekam niecierpliwie kochana!😘
    Loff,
    Hania😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, uwierz mi, że od początku planowałam nieszczęśliwe zakończenie.
      Ale chciałam to zrobić w inny sposób, po 20 rozdziale np :)
      W każdym razie kochana Dziękuję ci za takie miłe słowa z twojej strony.
      Historia będzie zupełnie inna, tylko tyle mogę powiedzieć 💙

      Usuń
  3. Jejku.Byli tacy szczęśliwi ,że też ich musiało to spotkać.
    Zagrożona ciąża
    Ciężki poród
    Śmierć
    To wszystko zdarzyło się tak nagle.

    Pobrali się,zamieszkali razem,spłodzili dziecko miało być tak pięknie.Violetta nie poznała swojej malutkiej córeczki.
    Jaka słodka i smutna tradycja.

    Jesteś cudowna ,twój talent jest cudowny.Choć nie miałaś weny na tę historie to mam nadzieje ,że będziesz pielęgnowała swój talent i musisz wiedzieć ,że pośród tych wszystkich osób czytający twojego bloga jest ta jedna mała ręka Gabi ,która zawsze będzie dla ciebie w górze;)

    Jak będziesz pisała następne opowiadanie o Leonettcie zawsze jestem chętna.

    Wspaniałe
    Cudowne
    czekam:*

    Gabi:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci.
      Widzę, że zyskałam nową czytelniczkę.
      Każde takie miłe słowa wywołują uśmiech na mojej twarzy! 😉

      Usuń
  4. Nie wiem jak to skomentować.
    Wow, niby krótko, ale idealnie ♥
    Jak na brak weny to to jest cudo, serio! ♥

    Violetta nie żyje. Niby śmierć w opowiadaniach jest taka przewidywalna, jednak tutaj totalnie się nie spodziewałam. Już prędzej myślałam, że to Leon.
    Pisałaś mi coś o biadoleniu Violki, więc to też wzięłam za sugestię. A jednak sprawy się obróciły ://

    No nic, smutna historia, nie wiem, dlaczego tak musiało się stać, ale czekam na nową i liczę na coś genialnego ^^
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto tu się pojawił? Natalia! 💛
      Jejku, nie wyobrażasz sobie jak się ucieszyłam, że mimo tego krótkiego badziewia coś w nim jest urzekającego.
      Mnie w sumie też się podoba :)

      Usuń
  5. Ja pierdole.
    Kuźwa.
    Mówiłam, że będę płakać. No mówiłam.
    Boże, dziewczyno, co ty zrobiłaś :<
    Wiedziałam, że nie będzie happy endu
    bo to trochę nie w twoim stylu ale
    ja i tak wolę smutne zakończenia.
    Szkoda mi Leona.
    To straszne stracić kogoś kogo kocha się nad życie i to jeszcze bez możliwości odzyskania tej osoby.
    Piękny epilog, szkoda, że to już koniec
    tego opowiadania, ale wiem, że
    następne będzie tak samo zajebiste albo jeszcze lepsze od tego :D
    Piszesz tak zajebiście, że nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania ^^
    I nie mów, że ci nie wyszło bo wyszło
    najlepiej <3
    Kurde muszę się jakoś uspokoić po tym jak przeczytałam ten epilog xD :P
    Ech, nie mam słów, żeby opisać ten boski epilog.
    Ty wiesz,że jest zajebisty, prawda?
    Jasne, że wiesz :>
    Dobra, kończę, bo chyba już nic więcej nie mogę napisać.
    Z ogromną niecierpliwością czekam na twoje kolejne dzieła :D

    Czekam,
    Believe :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julcia cieszę się, że jednak podoba ci się epilog i jest wzruszający :)
      Wielkie dzięki za motywujące koma!

      Usuń
  6. Witaj :*
    Przepraszam, że pojawiam się po tak długim czasie ♥ Pomińmy to, że pewnie już mnie nie pamiętasz, ale może coś jeszcze Ci świta, że kiedyś była tutaj jakaś Rachel i zostawiała nudne komentarze xD
    Ja i moje wyczucie czasu, zjawiam się dopiero przy epilogu, ale lepiej późno niż wcale :D Na początku chciałabym Ci pogratulować pierwszej rocznicy bloga :D Mam nadzieje, że będziesz świętowała ten dzień jeszcze nie raz. Jak ten czas szybko mija... Jak popada się w jakieś głębsze refleksje, to wydaje się jakby to było wczoraj. Pamiętam jak pojawiłam się tutaj po raz pierwszy, od razu zakochałam się w Twojej historii. Twoja przygoda z blogspotem dopiero się rozpoczynała, może byłaś jeszcze niedoświadczona w pisaniu, ale w dość krótkim czasie zdobyłaś rzesze fanów, będących pod wielkim wrażeniem Twoich umiejętności :) Ciesze się, że gdy weszłam na blogspota po dość długiej przerwie, zobaczyłam, że nadal tutaj jesteś i rozwijasz pasje jaką jest pisanie :D
    Przejdę może do epilogu i ogólnie całej historii. Obym nic nie pomieszała bo będzie wstyd jak beret xD
    Oczywiście cała historia jest wspaniała ♥ Dlaczego więc miałabym powiedzieć coś złego na temat powyższego epilogu, który jest wzruszający, powodujący cisnące się do oczu łzy, po prostu napiszę jedno słowo, które zbierze to wszystko w jedno - CUDO ♥
    Pamiętam początki Leona i Violetty. Niby takie przypadkowe spotkanie, a jak bardzo odmieniło ich życie. Hahaha, pamiętam jak Leon uznał Violkę za jakąś wariatkę, a ona nazywała go głąbem :P Już wtedy była między nimi chemia xD Na początku była przyjaźń, która potem przemieniła się w piękne uczucie jakim jest miłość ♥
    Już po przeczytaniu tego cytatu pomyślałam sobie - nie zapowiada się na happyend i co do tego miałam racje, ale w tym smutnym końcu także można odnaleźć coś urzekającego. Przynajmniej pokazałaś czym jest prawdziwe życie, człowiek nie uniknie cierpienia, ono jest i nigdy nie zniknie z naszego życia, nikt nie mówił, że będzie pięknie bo życie nie jest bajką. Można jedynie się starać, aby chociaż w niewielkim stopniu ją przypominało, ale to nie znaczy, że zawsze będzie świeciło słońce nad naszymi głowami.
    Leon cierpi, stracił osobę, która nadawała jemu życiu sens, była światłem, który odganiał smutek i łzy. Odeszła z jego życia zbyt szybko, nie otrzymali od losu szansy na wspólne wychowanie córki, zestarzenia się razem. To łamie serce, kochana, doprowadzasz nas do łez :) W każdym nieszczęściu trzeba znaleźć coś dobrego, a dobrem jest bez wątpienia to, że Leon nie został sam, miał przy sobie przyjaciół, którzy pomagali mu jak mogli i oczywiście córkę jego oraz Violetty - Tini. Zostawiła cząstkę siebie, ponieważ Martina była bardzo podobna do swojej mamy, miał dla kogo żyć. Nie poddał się bo wiedział, że nie może, a jego zmarła żona nadal nad nim czuwała.
    Nie wiem co więcej tutaj napisać. Chyba żadne słowa nie wyrażą tych wszystkich emocji, które się pojawiły po przeczytaniu tego arcydzieła ♥
    Jesteś wspaniałą pisarką i proszę, nigdy o tym nie zapominaj :* Ja nie wiem, naprawdę nie wiem, dlaczego napisałaś, że nie wyszło?! :O Musisz to jak najszybciej skreślić bo wszyscy tutaj obecni są pod wielkim wrażeniem ♥ Więcej wiary w siebie, nie zważaj na liczbę komentarzy czy wyświetleń (mam nadzieje, że tego nie robisz xD) bo jesteś naprawdę utalentowaną osobą, stajesz się coraz lepsza w tym co robisz :)
    Ciesze się, że szykujesz nowe opowiadanie ♥ Czekam z niecierpiętliwością i myślę, że gdy już dodasz prolog, to powinnam się tutaj zjawić :D
    Co by tu jeszcze...? A wiem! Jeszcze raz napiszę, że jestem pod wielkim wrażeniem, a epilog? To cudeńko, jak taka wiśienka na torcie jako idealne zwieńczenie pięknej historii Leonetty :D
    Koniec xD
    Czekam na prolog <3 Weny! Weny! Weny! :D

    Pozdrawiam,
    Rachel :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zapomniałam dodać xD Przepiękny szablon *.* ♥ ♥

      Usuń
    2. Aniu, jak mogłabym cię zapomnieć!
      Doprowadziłaś mnie do łez tym komentarzem.
      Nie wiem co napisać. Bardzo ci dziękuję, bardzo... 😞💚

      Usuń

Theme by Violett