Nie mów mi o czym myślisz.
Wierzę, że wiem.
Tylko spójrz na mnie chwilę.
A odgadnę to.
Tak trudno było cię kochać,
i przestawać kochać.
I na końcu tej drogi znajdywać
siebie po raz kolejny.
W twoich oczach nie ma tajemnic.
Mogę to zobaczyć.
Zawsze masz słowa, które
sprawiają, że czuję się dobrze.
Tak trudno było kochać, i powracać
do miłości.
Jeśli miłość jest prawdziwa,
wszystko może się stać.
~~Leonetta
Siedziała samotna i smutna jak każdego dnia, kiedy tu przychodziła. Była nikim i czuła się tak samo. To miejsce było jej jedynym przyjacielem. To drzewo, to właśnie z nim dziewczyna rozmawiała najczęściej. Wspominała czasy, kiedy była naprawdę szczęśliwa.
Miała wszystko o czym mogła pomarzyć. Kochających przyjaciół, rodzinę i chłopaka.
Niestety los zadecydował inaczej i postawił ją w zupełnie innej sytuacji. Została sama, bez nikogo. Życie dało jej w kość i pokazało prawdziwe cierpienie. Pokazało, że nie zawsze zaczyna i kończy się szczęśliwie. Z oczu szatynki popłynęły gorzkie łzy rozpaczy, które spłynęły po jej chudych policzkach wraz z makijażem. Nie mogła dalej tłumić w sobie bólu, choć próbowała być silna. Nie mogła wytrzymać nieustającego żalu i rozpaczy, który zawładnął całym jej ciałem i duszą. Tak bardzo chciała cofnąć czas, i powrócić do dawnych lat. Zadawała sobie pytanie - dlaczego ja ? . Dlaczego to właśnie ją Bóg wybrał na ofiarę losu. Przecież nie zrobiła mu nic złego, nic mu nie zawiniła .W sercu pozostała pustka i ciemność, której nic nie potrafiło zapełnić. Cała radość prysnęła jak bańka mydlana, i zniknęła wraz z tym kim była kiedyś. Z wesołej i zakochanej dziewiętnastolatki do nieszczęśliwej i zagubionej. Mogło się to wydawać głupim snem. Marzyła aby obudzić się pewnego ranka wtulona w poduszkę. Zjeść śniadanie z rodzicielką , spędzić mile dzień . Podkuliła nogi pod brodę i po raz kolejny rozpłakała się jak małe dziecko. Robiła to za każdym razem kiedy o nich myślała. Tęsknota i emocje były silniejsze od niej.
- Mamo, ale obiecaj, że szybko wrócisz - mówiła bliska płaczu, a jej policzki przybrały blady kolor. Była jej jedyną bliską osobą oprócz znajomych.
- Obiecuję, Violu. Federico zaopiekuj się nią - odpowiedziała ze skruchą kobieta i przytuliła chłopaka. Następnie podeszła do córki i wtuliła ją w swoje ciało, jakby nigdy nie chciała jej wypuścić. Pożegnała się z parą, po czym ruszyła w stronę samolotu.
- Nie martw się, niedługo znowu tu będzie - mruknął szatyn i wziął ją za rękę.
-Tak bardzo za tobą tęsknie - szepnęła chowając twarz pomiędzy kolana.
Dziś mijała trzecia rocznica od śmierci pani Castillo. Obiecała, że wróci. Samolot, którym leciała roztrzaskał się na miliony kawałeczków, tak jak kruche serce dziewczyny. Zginęła na miejscu. A ojciec, cóż jednym słowem miał ją gdzieś. Ciągle był zapracowany i wyjeżdżał w delegacje. Kiedy znalazł sobie nową kochankę wyjechał Buenos Aires i ślad po nim zaginął. Pozostały tylko wspomnienia.
Najbardziej zawiodła się na swoich przyjaciółkach. Nie spodziewała się, że mogą zrobić coś tak okropnego. Wyjęła ostre narzędzie z kieszeni i przejechała nim po skórze.
Obiecała sobie, że nigdy więcej tego nie zrobi lecz, nie umiała przestać. To było za silne.
Krew lała się kropelka po kropelce
- Patrzcie idzie nasza księżniczka - śmiały się prosto w twarz dziewczynie jej przyjaciółki, Lara i Ludmiła. Były jak siostry, ale ktoś postanowił to zniszczyć.
- Dziewczyny co wam jest - spytała zdziwiona i jednocześnie roztrzęsiona
To nie był najlepszy moment na rozmowę.
- Federico nam wszystko powiedział. Jesteś zwykłą szmatą - syknęła w jej stronę Ferro , a oczy brązowookiej zaszkliły się.
Kochanie , chodź tutaj - zawołała , a Włoch w ekspresowym tempie zjawił się obok niej.
Złapała go za rękę, i z dumą udała się do parku
Wspomnienia zawsze wracały. Były podłe, skoro uwierzyły temu kłamcy. Wiedziała, że nic nic nie trwa wiecznie.
Nagle zauważył ją chłopak, który przechodził obok przypadkiem. Zmartwiło go, że siedzi tam bez znaku życia, więc postanowił do niej podejść.
- Cześć, Leon jestem. Co się stało - spytał a ona podniosła głowę na wysokość ramion.
Spojrzał w jej oczy i dostrzegł w nich smutek. Na zewnątrz kryła się naprawdę piękna dziewczyna.
- Cześć. Wiesz, poznałam cię przed chwilą nie wiem czy mogę ci powiedzieć - zaśmiała się pierwszy raz od bardzo dawna . Szatyn usiadł obok niej i przyjrzał się jej dokładnie.
- Wiem, że to może dziwne, ale możesz mi zaufać - powiedział ukazując rząd swoich białych ząbków
Przystojniak - pomyślała.
- Tak w skrócie mówiąc, straciłam wszystko - burknęła i przybrała zirytowany wyraz twarzy.
Nie lubiła o tym mówić. To za bardzo bolało.
- Jak to , wszystko - zapytał zdziwiony jednocześnie patrząc w niebo.
Westchnęła cicho i odwróciła wzrok w drugą stronę.
- Rodzinę, przyjaciół , chłopaka , zostałam sama - oznajmiła cicho i oparła się o pień drzewa.
Dwudziestolatek widząc, że dziewczyna powstrzymuję łzy przytulił ją do siebie, a ona wtuliła się w jego tors jeszcze bardziej.
Nie przeszkadzało mu to, że moczy jego koszulę. Mimo, że znał ją parę minut wiedział, że jest wspaniałą osobą. Została potwornie skrzywdzona przez los.
- Przepraszam , to chwila słabości - podniosła się z ziemi otrzepując spodnie. Otarła łzy.
Dziękuję za troskę , i mam nadzieję do zobaczenia . Cześć - machnęła mu ręką na pożegnanie, a on dopiero po chwili zorientował się, że nie zna jej imienia.
- Poczekaj chwilkę. Jak masz na imię - krzyknął i pobiegł w jej kierunku .
Dotknął jej delikatnej dłoni i wzdrygnął się na ten gest . Po raz kolejny jego usta ułożyły się w delikatnym uśmiechu.
- Violetta. Violetta Castillo . Tu masz mój numer - podała mu karteczkę i ruszyła przed siebie.
Leon w środku ucieszył się jak się małe dziecko. Cieszył się, że mógł ją poznać bliżej.
Szczęśliwy udał się do swojej posiadłości . Po paru minutach był już w domu.
- A coś ty taki szczęśliwy - zadała pytanie młodsza siostra Verdasa , Francesca.
Westchnął ma co ona puściła mu oczko.
- Poznałem dziewczynę - mówił szczerząc się. Jest taka idealna - dodał i klasnął w dłonie, a Fran wybuchła niepohamowanym śmiechem. Spojrzała na jego minę i momentalnie spoważniała.
- Widać, że nieźle się ją zauroczyłeś - fuknęła pod nosem upijając łyka zimnego napoju.
Przekręcił oczami i usiadł na blacie kuchennym . Nie spodziewał się, że dziewczyna, którą pozna przypadkiem, aż tak mu się spodoba.
***
- Znowu się spotykamy, to przeznaczenie - zacichotał zieloonoki przeszukując spodnie .
Szatynka zaśmiała się głośno , a on zawtórował. Uwielbiali swoje towarzystwo.
Spędzali każdy dzień razem, śmiejąc się i dobrze bawiąc
- Jesteśmy przyjaciółmi, chodzimy do tej samej szkoły/ raczej zawsze tak będzie - dodała a on przybrał smutny wyraz twarzy. Spojrzała na niego zdezorientowana i zaskoczona.
- Ej, co jest ? Powiedziałam coś nie tak - zapytała troskliwie i dotknęła jego policzka.
Poprawiła swoją bluzkę, a on spuścił wzrok w podłogę.
- Nie, wiesz pokłóciłem się z mamą. Muszę już iść. Pogadamy później. Cześć - fuknął i pocałował jej policzek na pożegnanie.
Zaczerwieniła się i zawstydzona odwróciła się napięcie. Natomiast on przygnębiony ruszył do parku.
Zasmuciło go to, że Castillo traktuję go tylko jako przyjaciela. Przez ostatnie miesiące poczuł do niej coś więcej. Każdy jej szczery uśmiech, wprowadzałam go w obłęd i potrafił rozjaśnić nawet najgorszy dzień. Tonął w jej oczach, które przypominały kolor czekolady . Były tak słodkie jak ona.
Był zły na siebie, że jest takich tchórzem i nie potrafi wyznać jej prawdy. Był bezradny. Darzył szatynkę bezwartościową miłością, i chciał , aby ona darzyła go takim samym uczuciem. Ale nie umiał jej do tego zmusić. Nie wiedział, że oboje są w sobie zakochani.
Nie wiedział, że nie jest dla niej obojętny. Zakochała się w nim od pierwszego wejrzeniu, kiedy po raz pierwszy go spotkała . To był dla niej pamiętny dzień.
- Federico , przyjeżdżaj do Resto. Mam ochotę się porządnie schlać - warknął do telefonu i usłyszał tylko rozłączenie rozmowy. Chciał całe swoje cierpienie utopić w alkocholu. Nic więcej nie było mu w stanie pomóc. Kiedy Caphone zjawił się w klubie, Leon opowiedział mu całą historię związaną z dziewczyną. Co chwila popijał kieliszek wódki, aby dodać sobie otuchy
- No stary, naprawdę dziwna sprawa - zdziwił się mężczyzna.
Może powinieneś jej wyznać co czujesz - dopowiedział i zaczął bawić się kluczykami od samochodu.
Verdas szybko podniósł się z miękkiej konstrukcji . T.o J.e.s.t T.o - pomyślał
- I to jest dobry pomysł, dziękuję - jęknął z zachwytem i odrobinę się zachwiał, po czym powolnym krokiem udał się w stronę domu Violetty. Kierowały nim niesamowite emocje , które tylko pogorszył pijąc.
Doszedł na miejsce i głośno zapukał. Po chwili stanęła za nimi dziewiętnastolatka. Wbił się w jej usta, a ona oddała pocałunek. Oderwali się od siebie, stykając się czołami i oddychając głęboko.
Szatynka zorientowała się co stało się przed chwilą i odsunęła się od niego
- Dlaczego to zrobiłeś - spytała i usiadła na kanapie , a on dołączył do niej . Przysunął się bliżej i przypatrywał się jej minie.
- Wiem, że jestem pijany , ale nie mogę tego dłużej ukrywać. "Je''taime " Violetta - wyznał, a ona szczęśliwa rzuciła mu się na szyję . Tak długo na to czekała .
- Ja ciebie też kocham - szepnęła ze łzami w oczach i pocałowała go namiętnie
***
- Francesca , on się wścieknie. Nie może się dowiedzieć - szlochała rozpaczliwie i wtuliła się w siostrę swojego chłopaka. Jak mogła być aż tak głupia ? To po części była też jego wina, oboje zawinili.
- Violu, musisz mu powiedzieć. Znam go i wiem, że na pewno się ucieszy - odpowiedziała ściszonym głosem.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem , a w nich stanął przestraszony chłopak. Przerażony telefonem od dziewczyny podbiegł do niej i objął ją ramieniem.
- Przyjechałem jak najszybciej mogłem. Kochanie, co się stało - zapytał ocierając jej kapiące łzy.
Spojrzała na niego i po raz kolejny spuściła wzrok. Bała się jego reakcji.
- Może ja was zostawię - powiedziała zakłopotana szatynka w stronę siedzącej pary.
Musieli porozmawiać na spokojnie i sami.
- Fran zostań proszę - mruknęła jej przyjaciółka. Czarnowłosa z powrotem usiadła na kanapie i dodała jej otuchy, łapiąc ją za rękę.
- Przepraszam cię, jestem pewna, że po tym co usłyszysz mnie zostawisz - mruknęła do niego, a on wskazał aby kontynuować . Nie planowaliśmy tego wiem, ale co się stało to się nie odstanie.
Jestem w ciąży - dodała a mężczyzna z wrażenia zachłysnął się wodą.
Jak najszybciej uciekła z salonu , zamykając się w sypialni. Zsunęła się ciałem w dół i oparła o ścianę.
Dobrze wiedziała, że tak będzie. Przecież byli tacy młodzi . Nie byli gotowi na dziecko.
Głupia wpadka zniszczyła całe ich życie. Lecz w głębi duszy cieszyła się, że nosi w sobie małą istotkę, która za parę lat będzie mówić do niej " mamo" . Będzie budzić ją każdego dnia .
Złapała się za rękę i uśmiechnęła się pod nosem . Kocham cię - szepnęła.
- Violu - usłyszała . Słońce , cieszę się, że w tak młodym wieku zostanę ojcem . To właśnie z tobą chciałem założyć rodzinę. Otwórz , proszę cię - błagał i zaczął dobijać się do drzwi.
- Naprawdę ? . Myślałam, że będziesz zły - przytuliła się do jego ciała i pocałowała delikatnie.
5 lat później .
- Tatusiu, przestań - krzyczała Natalia w stronę Leona, który turlał się po podłodze i łaskotał małą .
Czterolatka była oczkiem w głowie tatusia. Spędzała z nim bardzo dużo czasu.
Nikt nie spodziewał się, że tak własnie zakończy się ich historia. Zostali jedną, wielką rodziną.
- Pani Verdas przyłączy się pani - zapytał uwodzicielskim głosem żonę, a ona zaśmiała się cicho.
Byli już trzy lata po ślubie. Czas mijał nieubłagalnie szybko .
- W moim stanie to nie wskazane - oznajmiła z uciechą i wskazała na brzuch.
Szatyn zrozumiał o co chodzi , i podbiegł do niej po czym zakręcił wokół własnej osi
- Słońce, tak się cieszę . Córeczko , będziesz miała rodzeństwo - podszedł do córki i przytulił ją.
Dziewczynka klasnęła w rączki a para zaśmiała się po raz kolejny . Wreszcie mogli być razem.
Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co ci się nie trafi <3
/////
Zapraszam do zakładki * Bohaterowie*
Obiecywałam Shota , a więc jest .
Zostawię te wypociny bez komentarza XD
Miało wyjść lepiej , ale beztalencie Wikusi się ukazało
Dziękuję za wszystko , kochani ♥
Bardzo się cieszę, że ze mną jesteście ^-^
Dodajecie mi dużoo motywacji :D
Popłakałam się jak zobaczyłam te dziesięć tysięcy ;*
Nie wyobrażacie sobie jaka jestem szczęśliwa ;)
Rozdział postaram się dodać około soboty albo jeszcze w tym tygodniu .
Miłych wakacji tak wgl :D
Kocham was ♥
Wasza Maggie